Recenzja - Beneath a Steel Sky
Beneath a Steel Sky - recenzja
Wajuś, 26 czerwca 2003
       [zobacz jak oceniamy gry]

Zalety:
+ cyberpunkowe klimaty
+ oryginalna fabuła
+ humor
Wady:
- zdecydowanie za krótka
Krótko:
Jedna z najciekawszych klasycznych przygodówek, idealna dla tych, którzy chcą rozpocząć przygodę z tym gatunkiem.

Gra, którą mam zaszczyt Wam przedstawić jest tą, od której rozpoczęła się moja przygoda z przygodówkami. Nie myślcie jednak, że to jedyny powód, dla którego postanowiłem napisać artykuł o niej. Przede wszystkim zaważył tu fakt, że Beneath a Steel Sky to rasowa klasyka wśród gier komputerowych. Jedna z tych produkcji z własnym, oryginalnym klimatem.

BaSS wydana w 1994 roku - w czasach gier Full Motion Video - pokazała, co oznacza sztuka story-tellingu w klasycznym, przygodówkowym wydaniu i tym samym utarła nosa tym wszystkim, którzy popadli w niewytłumaczalny zachwyt nad nową technologią. Technologią, która w krótkim czasie skończyła swój żywot, bo gry FMV - zwane potocznie filmami interaktywnymi, do produkcji których zaprzęgano żywych aktorów - okazały się, oględnie mówiąc, nieudaną próbą połączenia kina z rozrywką komputerową i nie podołały oczekiwaniom graczy.

Całe szczęście panowie z brytyjskiego studia Revolution (w tej chwili na koncie mają m.in. serię Broken Sword) nie próbowali udawać, że BaSS jest czymś więcej niż po prostu grą przygodową w klasycznym wydaniu. Zamiast imponować rewolucyjnymi koncepcjami, podczas tworzenia gry skupili się na zbudowaniu odpowiedniego nastroju i opowiedzeniu fascynującej historii.

BaSS przedstawia nam losy niejakiego Roberta Fostera, odnalezionego i wychowanego na pustkowiach przez nomadów i wygnańców nowoczesnego społeczeństwa przyszłości. Otwierająca grę sekwencja ramek komiksowych, a następnie animowane intro, pokazują kolejne losy bohatera, od jego dzieciństwa, aż do momentu, w którym uzbrojony oddział dokonuje rzezi w rodzinnej wiosce, a jego samego porywa do miasta rządzonego przez Reich (Rzeszę) i kontrolowanego przez przenikający całe miasto super system komputerowy o nazwie LINC. Niestety helikopter transportujący Fostera w dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach ulega awarii i rozbija się gdzieś w najwyższych partiach miasta. Od tej chwili jedynym celem Roberta jest wyjaśnienie całego zamieszania, jakie narosło wokół jego osoby.

Cyberpunkowy nastrój BaSS powinien od razu przypaść do gustu wszystkim fanom Blade Runnera i pokrewnych klimatów. Nie zabraknie buszowania po rzeczywistości wirtualnej i wizji zdegenerowanego społeczeństwa, zamieszkującego brudne i ciasne miasto przyszłości, kontrolowane przez sztuczną inteligencję. Niezłą frajdą powinno być powolne odkrywanie nici intrygi, w miarę jak Foster porusza się po coraz niższych partiach miasta, trafiając z mrocznej i obskurnej strefy przemysłowej, poprzez dzielnice obywateli wyższego statusu, aż do opuszczonych i zapomnianych podziemnych tuneli, skrywających tajemnicę, w którą jest bardziej wplątany niż mu się z początku wydawało.

Jednak oprócz motywów poważnych i przygnębiających, a czasami i wręcz odrzucających - jak widok różnych sposobów umierania, od przecięcia laserem na pół, do zabójczego napromieniowania - jest też w BaSS miejsce na odrobinę humoru. Momentami czarnego i przesiąkniętego mroczną ironią, ale jednak humoru. Co ciekawe, gros tegoż uosobiono (a może raczej "urobocono"?) w mechanicznym towarzyszu głównego bohatera - robocie o imieniu Joey. W miarę postępów w grze przyjdzie graczowi udoskonalać tegoż robota, zmieniając jego zewnętrzną powłokę (cała osobowość Joeya mieści się bowiem na wymienialnej płytce). Początkowo, z braku innych możliwości, towarzyszyć nam on będzie jako zwykły odkurzacz, by na końcu stać się prawdziwym androidem.

Do współtworzenia wizualnego aspektu gry zaproszono słynnego (wątpię, aby tym powodzeniem cieszył się w Polsce) brytyjskiego rysownika komiksów Davida Gibbonsa, który na potrzeby projektu narysował wszystkie tła oraz stworzył sekwencje otwierające - zarówno komiks, jak i intro. Wygląd gry pełnił niebanalną rolę w tworzeniu jej nastroju. Jak wspomniałem już na początku BaSS nie wyłamywał się z już istniejącego kanonu, wobec czego na żadne rewolucje, w tym te dotyczące grafiki, liczyć nie radzę, bo można się tylko srodze zawieść. Obraz tworzony jest tu z użyciem brunatnej palety kolorów - podobnie jak w serii Fallout. Potęguje to tylko - i tak już przygnębiającą - atmosferę gry.

W ten oto sposób dobiega końca mój artykuł dotyczący jednej z najciekawszych produkcji rynku gier komputerowych. Tytułu, który w swoim czasie podbił Europę, okupując miesiącami listy komputerowych bestsellerów, zaś przemknął zupełnie niezauważony w USA. Gry, której oryginalne wydanie CD z 1995 roku jest jednym z najbardziej pożądanych (również przeze mnie), obok serii Discworld i Day of the Tentacle, towarów wśród fanów klasyki. Kompaktowe wydanie gry wzbogacone o intro i głosy aktorów, których zabrakło w wersji dyskietkowej, jest prawdziwym rarytasem. Wiem, że brzmi to dziwnie, gdyż dzisiaj takie rzeczy są oczywistością, ale musicie wziąć pod uwagę fakt, że Beneath a Steel Sky wydano gdy CD-ROMy dopiero zaczynały zdobywać świat pecetów, a gry wciąż ukazywały się na dyskietkach 3,5'.

Jeśli więc nie przeszkadzają Wam piksele i macie zboczenie na punkcie klasyki (tak jak ja), to gra powinna zauroczyć Was swoją bezpretensjonalnością i niebanalnym podejściem. Jeśli zaś jesteście fanami przygodówek, to wtedy odkrycie tej gry winno stać się obowiązkiem.

Copyright (c) Przygodoskop. Wszelkie prawa zastrzeżone.