Recenzja - The Longest Journey
The Longest Journey - recenzja
Galador, 3 grudnia 2002
       [zobacz jak oceniamy gry]

Zalety:
+ fabuła i klimat
+ połączenie s-f i fantasy
+ humor
+ lokalizacja
+ oprawa graficzna i dźwiękowa
Wady:
- nie stwierdzono
Krótko:
Jedna z najlepszych przygodówek w historii gatunku.

W The Longest Journey kierujemy poczynaniami młodej studentki sztuki, panny April Ryan. Miewa ona dziwne sny, w których przenosi się do świata fantasy, ze smokami, gadającymi drzewami i innymi dziwami jakie tylko można sobie wyobrazić. Tylko czy to na pewno jedynie sny? Niebawem okazuje się, że nasz świat nie jest jedynym, a równowaga między nim, a bajecznym światem magii, który kiedyś stanowił z Ziemią jedność, została zachwiana. Główna bohaterka zostaje wmieszana w historię tak wciągającą, tajemniczą i pełną niespodziewanych zwrotów akcji, że gracz nie może się od niej oderwać... Fabuły mogłaby pozazdrościć Najdłuższej Podróży niejedna książka. Kiedy już wydaje się nam, że wiemy dokąd zmierza opowieść, to co wydawało się pewnikiem, zostaje zaprzeczone.

Oprócz doskonałego scenariusza, ogromnym plusem gry jest klimat - coś co pozwala graczowi na zespolenie się z przedstawionym światem/światami. Nastrój towarzyszący graniu w The Longest Journey jest nie do opisania, każda z lokacji ma swój niepowtarzalny charakter, nie mówiąc już o tym, jak diametralnie w swoich klimatach różnią się oba światy, w których przyjdzie April przebywać. Stark to Ziemia XXIII wieku, z brudnymi ulicami i ćpunami wplatającymi przekleństwa w co drugie słowo, natomiast Arkadia to przepiękny świat fantasy, zamieszkany przez fantastyczne i w większości przyjazne stwory. To połączenie tak odmiennych od siebie konwencji wypada tutaj rewelacyjnie.

Do tego gra oferuje naszym oczom przepiękną grafikę, z urzekającymi tłami i świetnymi przerywnikami filmowymi. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł nie zachwycić się widokiem nieba ze snu April. Bajeczna, kolorowa Arkadia wygląda po prostu jak marzenie. Zaułki Stark potęgują zaś wizję mrocznego świata przyszłości, rządzonego przez tajemnicze korporacje. Muzyka pasuje wspaniale do klimatu, a poszczególne melodie można by z powodzeniem sprzedawać jako odrębny soundtrack.

Podoba mi się ostre, dobre poczucie humoru April. Dialogi są świetne, a polska wersja językowa bardzo udana (w roli panny Ryan wystąpiła Edyta Olszówka). Lektorzy wczuwają się dobrze w swoje role, ich głosy pasują do granych postaci. CD Projektowi należą się brawa za lokalizację.

Menu opcji w The Longest Journey jest bardzo bogate. Można przeglądać przeprowadzone wcześniej dialogi, oglądać po raz n-ty przepiękne przerywniki filmowe zgromadzone w galerii czy przeglądnąć sobie dziennik April, by zobaczyć jak nasza bohaterka zapatruje się na minione przejścia, które wraz z nią dzielimy.

Poziom trudności poszczególnych zagadek jest zróżnicowany. Zdarzają się zagadki proste, średnio trudne i takie, przy których wydawało mi się, że próbuję przebić głową mur. To ostatnie miało miejsce przy każdej z zagadek logicznych (jak np. odpowiednie ustawienie symboli na ołtarzu w podwodnym świecie), za którymi nie przepadam, ale których na szczęście nie jest w grze zbyt wiele.

O The Longest Journey można wypowiadać się wyłącznie w superlatywach. Jeśli jesteś miłośnikiem przygodówek, a nie masz jej w swojej kolekcji, powinieneś od razu rozbić skarbonkę. Gorąco polecam.

Copyright (c) Przygodoskop. Wszelkie prawa zastrzeżone.