Piękna brunetka wieczorową porą to gość niecodzienny. Nasz bohater jest wyraźnie onieśmielony urodą panny Sophii Blake. Rozmowę tych dwojga oglądamy stojąc z boku. Moje pierwsze odczucia były mieszane: z jednej strony trójwymiarowe modele postaci prezentują się bardzo dobrze, wątpię jednak czy czyjejś uwadze umknie ich dziwnaczny sposób poruszania się. Sophia Blake, kobieta tyleż tajemnicza co zmysłowa, chwilami zachowuje się jak rapujący Murzyn z Brooklynu. Ciągle się kiwa (kłopoty z równowagą?), żywo gestykuluje, a tymczasem jej głos pozostaje spokojny i namiętny - wygląda to dosyć schizofrenicznie. To jednak błahostka przy mimice postaci. Większość bohaterów gry ma najwyraźniej zaawansowany paraliż mięśni twarzy, bo rozmawiając poruszają wyłącznie ustami - jeśli ktoś chce mieć wyobrażenie jak to wygląda w praktyce, proponuję wycieczkę do sklepu z rybkami.
Wracając do clue rozmowy Gusa MacPherson'a z piękną panną Blake; Nasz bohater zostaje poproszony o zbadanie sprawy morderstwa jej siostry i szwagra - zbrodni zagadkowej i brutalnej zarazem. Ciała ofiar, pozbawione głów w tajemniczym rytuale, zostały odnalezione w jednym z najbardziej luksusowych hoteli. Wygląda na to, że Paryż lat '20 nie był bezpiecznym miejscem. Mimo to za godziwą zapłatę MacPherson postanawia zawiesić na kołku karierę malarza i raz jeszcze zrobić użytek ze swych talentów detektywistycznych. Autorzy Post Mortem zapewniają, że stworzyli scenariusz na miarę prawdziwego thrillera. Do tego mroczny klimat i jak przystało na prawdziwy dreszczowiec, cała akcja rozgrywająca się w wyłącznie nocy. Brrrr!
Teraz możemy rozpocząć właściwą grę. Świat obserwujemy oczami naszego detektywa - fani produkcji Cryo poczują się jak w domu. Mamy pełną swobodę rozglądania się na wszystkie strony; niestety animacji przejścia z miejsca na miejsce nie uświadczymy. Podczas zwiedzania lokacji ekrany zmieniają się nagle, dlatego o stratę orientacji nie trudno... no, może trochę przesadzam, ale mimo wszystko może być lepiej. Od strony graficznej lokacje prezentują się bardzo dobrze z jednym małym "ale" - wraz z odległością grafika traci ostrość. Obiekty oddalone o więcej niż kilka metrów są lekko rozmazane i już nie robią takiego wrażenia jak te na pierwszym planie. Mimo to całość wygląda o wiele lepiej, niż w innych grach tego typu. W dodatku do komfortowej zabawy z Post Mortem wystarczy nawet bardzo wysłużony pecet - na staruszku Celeronie 500MHz ze 128MB RAM i 16MB kartą graficzną gra prezentuje się bez zarzutu.
Interfejs jest prosty i intuicyjny. Kursor zmienia kształt w zależności od tego co możemy z danym obiektem zrobić. Kliknięcie prawym klawiszem myszy wywołuje w dolnej części ekranu zawartość torby MacPhersona. Jest w niej wszystko czego potrzebuje detektyw: notatnik, portfel, mapa Paryża, zebrane w czasie śledztwa dowody i inne szpargały. Podstawowym narzędziem pracy będzie z pewnością notatnik. To tu zapisywane będą informacje na temat podejrzanych, świadków, odkrytych poszlak, a także zapisy przeprowadzonych przez MacPhersona rozmów. Mapa Paryża pomoże nam z kolei w szybkim przemieszczaniu się po mieście.
Gdybym miał podsumować wszystko co do tej pory zobaczyłem i przeczytałem o Post Mortem, powiedziałbym, że z pewnością są powody do niecierpliwego wypatrywania tej gry. Póki co o polskiej premierze wiadomo tylko tyle, że zajmie się nią Cenega. Miejmy nadzieję, że ta przygodówka zapoczątkuje nową tradycję i trafi do polskich graczy wkrótce po swojej światowej premierze.
|