Wystawiona ocena obejmuje tylko i wyłącznie zmiany wprowadzone w zremasterowanej wersji gry.
Tegoroczny czerwiec fani Blade Runnera zaliczyć mogą do udanych. Wprawdzie o zapowiedzianym Blade Runnerze 2033: Labyrinth wiadomo na razie niewiele poza tym, że chronologicznie mieścić się będzie przed filmowym Blade Runnerem 2049, ale pierwsze materiały promocyjne dają nadzieję na grę przynajmniej przyzwoitą. Na pewno dobrze rokuje zaangażowanie w produkcję ze strony Annapurny Interactive, która od początku działalności stara się dobierać do swojej oferty gry/przygodówki niebanalne. A tym razem Annapurna angażuje się nawet bardziej i Blade Runnera 2033 po raz pierwszy tworzy wewnętrzne studio firmy.
Ubiegłoroczny czerwiec był zdecydowanie bardziej pechowy. Zacznijmy od tego, że wydany wówczas Blade Runner - Enhanced Edition wbrew oficjalnym zapewnieniom właściwie nie jest remasterem. Okazał się raczej... przykładem demastera, czyli edycji okrojonej względem pierwowzoru. Najbardziej kuriozalne jest to, że po zwiększeniu rozdzielczości z 640x480 do 2K/4K oprawa graficzna stała się zauważalnie mniej szczegółowa. Najwyraźniej ktoś przesadził z filtrami, w związku z czym wszelkie nierówności powierzchni czy inne dodające uroku niedoskonałości zmieniły się w rozmazane plamy. Co z tego, że twórcy gry włożyli sporo pracy w drobiazgi takie jak np. animacja listopadowego deszczu, skoro autorzy "remastera" wyretuszowali kałuże. Ulice Los Angeles zostały dosłownie wyczyszczone z prerenderowanego brudu.
Z przesadnie wygładzonymi lokacjami gryzą się też voxelowe postacie, które już niegdyś na monitorach kineskopowych zwracały uwagę dużymi pikselami. Paradoksalnie dziś, gdy coraz więcej nowych gier łączy nowoczesną grafikę z elementami w niskiej rozdzielczości (jak np. w nadchodzących Let Bions Be Bygones, The Last Night), takie sylwetki postaci mogą wydawać się bardziej współczesne. Problem jednak tkwi w tym, że ostry bohater na rozmazanych tłach jest jak z innej bajki, jakby został przeklejony z innej gry. Równie nienaturalnie wyglądają cutscenki odtwarzane w aż 60 klatkach na sekundę, podczas gdy pozostałe animacje wyświetlane są w około 15. Wysoka rozdzielczość i nadmierna płynność niczego w nich nie poprawiły, a co najwyżej uwydatniły niedoskonałości wynikające z ograniczeń technicznych, z jakimi musieli mierzyć się animatorzy w latach 90.
W oczekiwaniu na Blade Runnera 2033 na pewno warto odświeżyć sobie Blade Runnera poprzedniego. Zwłaszcza po aktualizacji o niedostępną wcześniej zawartość (tzw. "restored mode"), odzyskaną po latach z plików gry. Oczywiście takie rzeczy wyłącznie w klasycznej wersji dostępnej na GOGu. A wracając do edycji odrestaurowanej. Z niewielu jej zalet, jakie przychodzą mi do głowy, wymieniłbym przede wszystkim dodane napisy (niestety z kompletnie niepasującą czcionką). I może jeszcze to, że wraz z którymś z kolei patchem pojawiła się opcja gry z oryginalną grafiką (między wersjami przełączać można się w dowolnym momencie klawiszem Q). I tylko dlatego nie wystawię Enhanced Edition niższej oceny.
Wysprzątane (z detali) mieszkanie bohatera w Enhanced Edition... |
A tu przed odrestaurowaniem (wyraźniejsza faktura podłogi i tekstury mebli, widok z balkonu itd.) |
|