Zapowiedź - Heavy Rain
Heavy Rain - zapowiedź
Elum, 20 stycznia 2010

Heavy Rain (oficjalnie po polsku i... jeszcze raz po polsku) to poważna sprawa. Nie spodziewałem się, że nowa gra twórców Fahrenheita jeszcze przed premierą zajmie aż tyle miejsca na stronach największych serwisów i wortali piszących o grach komputerowych, z radością przekazujących czytelnikom kolejne wiadomości. W tym tak wstrząsające, jak prawdopodobna data pojawienia się nowej oficjalnej daty premiery, czy wygląd trzeciej z kolei ostatecznej wersji okładki. Do tej pory wydawało mi się, że tego rodzaju ekscytacja każdym strzępkiem informacji spotyka jedynie wysokobudżetowe produkcje. Ale zaraz! Czy to oznacza, że Heavy Rain już niedługo dołączy do elitarnego grona popularnych, modnych gier? Jest szansa.

ALAN WAKE CZY FAHRENHEIT

Muszę się przyznać, że odetchnąłem z ulgą. Gdy ostatecznie wyjaśniło się, że Heavy Rain nie będzie konkurencją dla Alana Wake'a. Pewne cechy wspólne obu gier spowodowały, że początkowo próbowano je ze sobą porównywać. Szczęśliwie dziś wiadomo już na sto procent, że Alan Wake będzie po prostu grą akcji, podobnie jak wcześniejsze produkcje Remedy Entertainment. Heavy Rain natomiast to jak najbardziej duchowy spadkobierca Fahrenheita. Jest pięknie.

Najprawdopodobniej w Heavy Rain będziemy na przemian kierować czterema bohaterami, a więc dokładnie tak jak w Fahrenheicie. Będą to agent FBI Norman Hayden, były prywatny detektyw Scott Shelby, architekt Ethan Mars, oraz dziennikarka Madison Paige. Mimo, że pozornie nic ich ze sobą nie łączy, ta czwórka ma wspólny cel. Dopaść pewnego seryjnego mordercę, którego znakiem rozpoznawczym stało się origami pozostawiane w dłoniach ofiar po dokonaniu zbrodni (stąd pieszczotliwy przydomek Origami Killer).

Mniej więcej tak prezentuje się szkielet scenariusza. Reszta na chwilę obecną pozostaje zagadkowa i tajemnicza. Nie znamy na przykład motywów, jakimi kierują się poszczególne postacie. Autorzy starannie dobierają sceny do kolejnych zwiastunów prezentujących Heavy Rain w akcji. Podkreślają, że zależy im aby gracze jak najmniej o grze przed jej premierą wiedzieli. Działa na wyobraźnię. Przy czym po lekkim rozczarowaniu opowieścią Fahrenheita nie oczekuję cudów. Wystarczy mi w zupełności, jeśli historia opowiedziana w Heavy Rain nie będzie słabsza. Będę szczęśliwy, jeśli bohaterowie przed napisami końcowymi nie zostaną wplątani w zatopienie Atlantydy i nikt z nikim nie nawiąże romansu.

KOMEDIA CZY THRILLER

Oczywiście Heavy Rain od samego początku prezentuje się niesamowicie filmowo, co ma pewną istotną, ważniejszą od innych, zaletę. Złudzenie uczestniczenia w efektownym interaktywnym filmie jest w stanie przyćmić każdą niedoskonałość scenariusza. Tym bardziej jeśli jest to interactive movie z masą nowatorskich atrakcji. Dla przykładu, w Heavy Rain tak zwani NPC (non-playable characters) będą w bardzo naturalny sposób reagować na zachowanie naszego bohatera. Po raz pierwszy też, na tak dużą skalę, dostępne mają być zatłoczone lokacje. A więc koniec z opustoszałymi lotniskami i wyludnionymi stacjami metra, na których poza stojącym bez ruchu przypadkowym przechodniem (przez całą grę w jednym i tym samym miejscu), kompletnie nic się nie dzieje.

Trochę jak The Sims 3.

Osobna sprawa to animacja postaci, która już w Fahrenheicie robiła wrażenie, a tym razem wygląda jeszcze lepiej. Firma Quantic Dream udowadnia, że technologię motion-capture ma w małym palcu. Co więcej, Heavy Rain stawia nie tylko na realistyczną animację ruchów ciała, ale też, a może raczej przede wszystkim, na mimikę twarzy. Osobom śledzącym losy produkcji z pewnością nie trzeba przypominać pokazanego na targach E3 w 2006 roku kilkuminutowego filmu "The Casting" (można go obejrzeć, wraz z innymi materiałami m.in. na GameTrailers.com), w którym wirtualna aktorka popisywała się swoimi aktorskimi umiejętnościami. Wtedy mechanizm realistycznej animacji twarzy jeszcze raczkował. Dziś jest o wiele lepiej, choć oczywiście wciąż mnóstwo rzeczy dało by się poprawić. Ale to już chyba temat na osobny artykuł, zahaczający o zjawisko znane w świecie jako "uncanny valley".

Motyw kuchni z dema technicznego "The Casting"...

...powrócił w pierwszej pełnoprawnej prezentacji gry.

David Cage obiecuje większy, niż w Fahrenheicie, wpływ gracza na losy bohaterów. Wprawdzie Heavy Rain w podobny sposób podzielony został na zamknięte sceny (w sumie zapowiadanych jest około 60), ale skutki podjętych decyzji mają być tym razem bardziej zauważalne. Każda z postaci będzie mogła również zginąć, co nie zakończy gry, a wpłynie na dalsze losy pozostałych. Jednak nie cały czas zmuszani będziemy do heroicznych wyborów. Pojawi się też trochę scen pozwalających odetchnąć od szaleńczego tempa. Poza eksploracją lokacji i "używaniem" aktywnych elementów otoczenia będziemy mogli wstukując odpowiednią kombinację klawiszy na padzie... na przykład zawiązać krawat. Osób, które polubiły grę na gitarze z Lucasem Kanem pewnie takie atrakcje nie zmartwią. Przeciwnicy tzw. Quick Time Events (termin "wynaleziony" przez Yu Suzuki - autora Shenmue) będą musieli pogodzić się z faktem, że w Heavy Rain jest ich całkiem sporo.

UNDERGROUND CZY MAINSTREAM

Poszukiwanie nazwy gatunku, do jakiego można by zaliczyć Heavy Rain, tak aby wszyscy byli zadowoleni, nie ma chyba większego sensu. I tak dla sporej grupy graczy lubiących przygodówki do końca życia będzie to gra akcji, dokładnie jak Fahrenheit. Są też tacy, którzy nie do końca rozumieją sens łażenia po ekranie chłopkiem nie potrafiącym walczyć z zupełnie przypadkowo spotykanymi po drodze innymi chłopkami. Dla nich Heavy Rain również pozostanie grą akcji. Tyle, że koszmarnie nudną. Nawiasem mówiąc, jakiś czas temu znokautował mnie komentarz, który przeczytałem na forum jednego z polskich serwisów o grach: "raczej nie kupię gry, w której będę tylko gadał". Cóż, każdy szuka w grach czegoś dla siebie. To normalne i zdrowe. Problem zaczyna się w momencie, gdy deweloper takich właśnie graczy próbuje do swojej gry przekonać w pierwszej kolejności.

No ale budżet Heavy Rain skromny nie jest. Oznacza to, że nie ma wyjścia i w grze po prostu muszą pojawić się atrakcje dla każdego (jak mówił frontman Ich Troje Michał Wiśniewski - "na naszej płycie każdy znajdzie coś dla siebie"). Opisują więc twórcy swoją grę jako dorosły thriller przyprawiony klimatami "noir", poruszający dorosłe problemy zwyczajnych ludzi, którzy nie są w oczywisty sposób ani dobrzy ani źli. Równocześnie zaś podsuwają graczom scenę, w której bohaterka o urodzie okładkowej prezentuje swoje wdzięki tańcząc w samych stringach. Jak na mój gust to taka raczej "dorosłość" na miarę serii Grand Theft Auto. No ale jak wiadomo nie od wczoraj, żeby sprzedać co najmniej milion egzemplarzy inaczej promować gry nie można.

Bracie, nie bij! Jak byłem młodszy, też byłem murzynem!

Faktem jest, że firma Sony zajęła się promocją Heavy Rain na poważnie. Podobno gra z czasem doczekać ma się różnego rodzaju bonusów, w tym nawet dodatkowych epizodów. Taka strategia marketingowa podoba się również Cage'owi, który od początku konsekwentnie się jej podporządkowuje. I trudno mu się dziwić. Wsparcie giganta, przy równoczesnej swobodzie twórczej to marzenie każdego dewelopera. Na miejscu pana Davida też pewnie bez wahania zgadzałbym się z poglądem, że "adventure games are dead", podkreślając równocześnie jak bardzo Heavy Rain pod żadnym pozorem przygodówką nie jest (Game Informer, jeden z nowszych wywiadów). Gra ma ukazać się wyłącznie na konsoli PS3, więc nie wolno zanudzać nudnym gadaniem o nudnych przygodówkach, tylko z przejęciem opowiadać o unikalnym kontekstowym interfejsie oraz niepowtarzalnych doznaniach jakich przed Heavy Rain nie oferowała żadna inna gra komputerowa.

KOMPUTER CZY KONSOLA

Narzekam na sprawdzone strategie marketingowe, a przecież równocześnie cieszy mnie, że gra ma szansę odnieść sukces. Szkoda tylko, że przez brak wersji PeCetowej dostęp do niej może być nieco utrudniony. Jak powszechnie wiadomo, konsole i fani przygodówek nie szaleją za sobą. Tym bardziej PS3, którą trudno nazwać konsolą "adventure friendly". To nie Nintendo DS. Tak swoją drogą ciekawe, ilu nabywców Heavy Rain znajdzie w Polsce. Premiera gry również u nas traktowana jest bowiem bardzo poważnie. Ma ona nastąpić w tych samych dniach, co w pozostałych częściach świata (czyli mniej więcej za miesiąc, o ile w ostatniej chwili nie dojdzie do żadnego opóźnienia). Gra ma ukazać się w pełnej polskiej wersji językowej. Głosów postaciom użyczyło nawet kilku popularnych aktorów (m.in. Magdalena Różczka, Agnieszka Warchulska, Grzegorz Małecki, Henryk Talar, Marcin Troński).

Podsumowując, zdziwię się jeśli Heavy Rain nie okaże się grą bardzo dobrą. Mimo, że wciąż nie do końca wiadomo, czego się po niej spodziewać, dostępne materiały oraz wcześniejsze dokonania Quantic Dream dają nadzieję, że nie spotka nas przykre rozczarowanie. Cieszy konsekwencja w wypowiedziach Davida Cage'a. Od lat ma on ten sam pomysł na grę idealną, który uparcie realizuje. Stanowczo przekreśla też szanse na pojawienie się sequela Heavy Rain. W czasach gdy większość wysokobudżetowych tytułów jeszcze przed premierą nazywa się "nowymi markami", to odważna decyzja. Świadcząca o tym, że Cage nie daje się trendom i sam ustala sobie zasady. To chyba jedna z cech, które odróżniają artystę od rzemieślnika.

Copyright (c) Przygodoskop. Wszelkie prawa zastrzeżone.