Film "Pewnego razu w lesie" przemknął przez amerykańsko-zagraniczne kina raczej niezauważony. Podobno koszty produkcji zaczął zwracać dopiero w wydaniach VHS, DVD i emisjach telewizyjnych; np. tych w Polsacie, gdzie w swoim czasie powtarzany był w wersji z lektorem. Choć uwielbiam ten niepodrabialny klimat filmów animowanych czytanych przez polskiego lektora, to jednak obiektywnie wypada przyznać, że brak dubbingu w przypadku animacji dla dzieci oznacza ni mniej ni więcej, że film nie był zbyt popularny także w Polsce. Jak zresztą i jego komputerowa adaptacja, w przypadku której nałożyły się jeszcze dodatkowe niedogodności. Przygodówka dla dzieci bez polskiej wersji i nie wyświetlająca nawet angielskich napisów, nie miała najmniejszych szans się u nas przyjąć.
Ta sama chatynka w grze (powyżej) i w filmie: |
Gra w większości odtwarza fabułę filmu. Oznacza to, że wraz z trójką przyjaciół niejako po raz drugi wyruszamy w podróż w poszukiwaniu lekarstwa dla małej borsuczki Michelle, odwiedzając po drodze znajome już lokacje i postacie. Zmienia się natomiast przyczyna choroby. W filmie las wraz z mieszkańcami skażony został wskutek wypadku ciężarówki przewożącej toksyczne substancje. W grze bohaterka źle się poczuła, ponieważ... wykazała się kompletnym brakiem instynktu samozachowawczego i zeżarła muchomorka. Cóż, być może twórcy nie chcieli tym razem przesadzać ze zbyt nachalnym przesłaniem ekologicznym, za co chyba trochę oberwało się filmowi. Wprawdzie wdzierające się w głąb lasu "żółte smoki" (tj. koparki, wywrotki i inne maszyny budowlane) w grze również występują, ale wątek zanieczyszczania/zaśmiecania środowiska został niemal całkiem pominięty.
Przy czym Once Upon a Forest, jak przystało na grę dla dzieci, nie rezygnuje z przesłania. Przede wszystkim na każdym kroku podkreśla wagę przyjaźni. Bohaterowie zawsze trzymają się razem i sprawniej radzą sobie z rozwiązywaniem problemów gdy ze sobą współpracują. Silniejszy Russel zbiera do plecaka znalezione przedmioty i podejmuje się zadań wymagających tężyzny fizycznej, z kolei mądrzejszy Edgar w swoim dzienniku gromadzi cenne informacje i wskazówki, pomimo słabego wzroku ma też najlepszą orientację w terenie. No i jest jeszcze Abigail - nie za silna, niezbyt bystra samozwańcza liderka grupy, sprawiająca po drodze najwięcej kłopotów. Russel i Edgar, w imię przyjaźni, cierpliwie ją tolerują.
Gracz też potrzebuje nieco cierpliwości, i to do całej trójki. Mimo tego, że gra jest króciutka, a jej przejście trwa niewiele dłużej niż film, potrafi być momentami monotonna. Postacie na ten przykład zbyt często powtarzają te same lub prawie takie same kwestie (różniące się pojedynczym słowem), których na dodatek nie da się przewinąć. Ponadto zawsze stają w jednym miejscu lokacji i po każdej czynności kompulsywnie wracają w ten sam punkt, jakby zmuszała je do tego jakaś niewidzialna siła; co mniej więcej za 38 razem powoli zaczyna irytować. O zagadkach trudno byłoby napisać coś więcej ponad to, że w zasadzie są. Bo jest ich jak na lekarstwo i praktycznie rozwiązują się same. W paru momentach gry należy wybrać odpowiedni przedmiot w oknie ekwipunku, a bohater użyje go automatycznie zgodnie z przeznaczeniem.
Once Upon a Forest wygląda przeuroczo, przy czym animowane są wyłącznie postacie. Lokacje podczas gry wyglądają identycznie nieruchomo jak na screenach, gdzieniegdzie tylko na wodzie pojawią się kilkupikselowe zmarszczki. Szkoda, że tak bardzo skompresowana jest cała ścieżka dźwiękowa, przez co można nawet nie zorientować się, że obsada jest tu zupełnie inna niż w filmie. Widać, niestety, że choć gra ostatecznie wydana została na CD, projektowana była z myślą o dyskietkach. Tu mogłoby nasunąć się pytanie - dlaczego miała premierę tak późno? Opóźnienie względem filmu i oprawa zauważalnie odstająca od standardów 1995 roku sugerują, że prace nad nią trwały już w 1993 roku, jeszcze przed premierą filmu. Najwidoczniej po drodze coś poszło nie tak. Choć naturalnie dziś nie ma to już znaczenia. Z perspektywy czasu ważne jest to, że przeciętniejsza Once Upon a Forest nie przeszkodziła firmie Sanctuary Woods w ukończeniu The Riddle of Master Lu i Orion Burger, dzięki którym zapisała się ona na stałe w pamięci miłośników gatunku. A przynajmniej tych, którym nie przeszkadza w anglojęzycznych przygodówkach brak opcji wyświetlania napisów.
 |
Te same drzewa w grze i w filmie... |
|