Właśnie Magritte ukończyłem i poniżej zamieszczam swój komentarz. Mam nadzieję, że gra nie została już tak doszczętnie obgadana, aby mi jedynie zostało wytknięte bycie nie na czasie i tyle.
Ogólne wrażenia bardzo dobre. Określiłbym styl jako "old-schoolowo bezkompromisowy". Zdjęcia Wrocławia, muzyka, motyw łażenia po mieście + narracja z pkt. widzenia gł. bohatera, przypominają mi wczesne lata 90-te (i dawne przygodówki). Czuje się w grze również dużą dozę bardzo osobistego podejścia twórcy do swojego dzieła i gł. bohatera, co jest niezmiernie rzadkie w grach komputerowych. Wprawdzie nie dam sobie głowy uciąć, że to nie jest tylko zamierzone wrażenie, ale całość wydała mi się szczerą wypowiedzią autora, o rzeczach, które są dla niego ważne w życiu.
Jeśli już chodzi o fabułę, to nie tak bardzo przejąłem się losem Joanny, znacznie bardziej rozpadającą się psychiką gł. postaci i jej obsesjami. To co mnie najmocniej wciągnęło, to interakcje z postaciami z obrazów Magritte'a. Syn Człowieczy, Terapeuta, Wyzwoliciel, Fałszywe Lustro i inni - fakt, że nie są to czyste wytwory wyobraźni gł. bohatera, ale zrodziły się ze świata obrazów Magritte'a dodaje wszystkiemu głębi.
Jeszcze zagadki. Większość jest w porządku. Przy pierwszym podejściu ukończyłem samodzielnie jakieś 2/3 gry a potem się zaciąłem. Przy kolejnym musiałem się 4 razy wspomóc opisem przejścia. Podobało mi się, że gra zmusza gracza do zapoznania się z obrazami Magritte'a w celu znajdowania rozwiązań. Jest to kilka razy dobrze zasugerowane wewnątrz samej gry, tak jak powinno. Są jednak przypadki (szczególnie przypadek Hegla ), kiedy odwołanie do obrazu wydaje się niewiele znaczącą dekoracją, a jednak ostatecznie okazuje się puzzlem. Do tego pare istotnych hotspotów niezmiernie łatwo przegapić - w ogóle nie znalazłem piły na przykład.
I to właściwie wszystko. Na pewno będę czekał z dużym zainteresowaniem na Distorted.
Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky