Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky, jarecki83
-
- Posty: 775
- Rejestracja: pn 21 lut 2005, 12:32
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
-
- Posty: 775
- Rejestracja: pn 21 lut 2005, 12:32
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Czy ktoś wie jak dokładnie działa to alternatywne zakończenie z patcha? Jest to tylko dodatkowy filmik, czy jakaś nowa opcja dialogowa? W którym momencie będzie się różnić od wersji sklepowej.
Ostatnio skończone: Monolith PL (80%), Baldur's Gate 3 PL (80%), Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit PL (60%), Alter Ego PL (50%), Boxville (60%)
jackowsky --> gratuluję, nie każdy recenzent może się pochwalić tym, że jego uwagi dotarły do samych twórców (szczegóły na stronie głównej).
Moje przygodówkowe granie czeka na wenę. Tymczasem zdarza mi się coś skrobnąć o klockach LEGO.
Dzięki, właśnie przeczytałem o tym.
A co do "alternatywnego" zakończenia gry z patch'a 1.02. Moim zdaniem lepszym określeniem byłoby: "inne" zakończenie. Nie mamy bowiem żadnego wyboru.
A co do "alternatywnego" zakończenia gry z patch'a 1.02. Moim zdaniem lepszym określeniem byłoby: "inne" zakończenie. Nie mamy bowiem żadnego wyboru.
Ostatnio skończone: Monolith PL (80%), Baldur's Gate 3 PL (80%), Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit PL (60%), Alter Ego PL (50%), Boxville (60%)
Na początku każdego roku jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy , więc tym razem niech to będę ja - na dobry początek Nowego Pomyślnego 2007!
Wymyśliłam ostatnio taką zabawę: na podstawie nonsensów w polskich dialogach trzeba się domyślić, jak one brzmiały w wersji angielskiej, a potem samemu sobie przetłumaczyć poprawnie. Na przykład:
A: Szukam Kena Morangie.
B: Dobry dla pana.
Najpierw robimy tak: , a potem kombinujemy. Aha, a więc B zapewne powiedział: Good for you, który to idiom po polsku znaczy No to świetnie albo w tym kontekście No to szukaj dalej - powiedziane na odczepnego, bo B wcale nie ma zamiaru pomagać w poszukiwaniach.
Gdy Nina nie chce używać telefonu komórkowego, zwykle wykręca się słowami: Nie ma nigdzie recepcji. Czy to w Himalajach, czy w syberyjskiej głuszy, a nawet w podziemiach Antarktyki, ona wszędzie szuka recepcji - hotelowej czy jakiej? Oczywiście każde dziecko wie, że reception w tym kontekście znaczy: odbiór fal radiowych, więc prawidłowo Nina powinna powiedzieć: Brak zasięgu.
Jak to możliwe, że Nina widzi na drzewie statek? Łatwizna. Ona tam widzi bark, czyli korę, ale w tłumaczeniu Cenegi drzewo pokryte jest statkiem. Żeby było śmieszniej.
Trudno uwierzyć, żeby Cenegi nie było stać na przyzwoite tłumaczenie. Oni partaczą celowo, dla zabawy. No i specjalnie żaden redaktor nie czytał tekstu przed puszczeniem go do druku, żebyśmy mogli zastanawiać się nad ukrytym głęboko (oj, czasem bardzo głęboko) sensem takich dialogów:
A: Nie przeszkadzam już zatem. B: Zrobię to.
A: Ode mnie czy od muzy? B: Oboje.
Przykłady można by mnożyć, o paru innych wspominał jackowsky w recenzji.
Wymyśliłam ostatnio taką zabawę: na podstawie nonsensów w polskich dialogach trzeba się domyślić, jak one brzmiały w wersji angielskiej, a potem samemu sobie przetłumaczyć poprawnie. Na przykład:
A: Szukam Kena Morangie.
B: Dobry dla pana.
Najpierw robimy tak: , a potem kombinujemy. Aha, a więc B zapewne powiedział: Good for you, który to idiom po polsku znaczy No to świetnie albo w tym kontekście No to szukaj dalej - powiedziane na odczepnego, bo B wcale nie ma zamiaru pomagać w poszukiwaniach.
Gdy Nina nie chce używać telefonu komórkowego, zwykle wykręca się słowami: Nie ma nigdzie recepcji. Czy to w Himalajach, czy w syberyjskiej głuszy, a nawet w podziemiach Antarktyki, ona wszędzie szuka recepcji - hotelowej czy jakiej? Oczywiście każde dziecko wie, że reception w tym kontekście znaczy: odbiór fal radiowych, więc prawidłowo Nina powinna powiedzieć: Brak zasięgu.
Jak to możliwe, że Nina widzi na drzewie statek? Łatwizna. Ona tam widzi bark, czyli korę, ale w tłumaczeniu Cenegi drzewo pokryte jest statkiem. Żeby było śmieszniej.
Trudno uwierzyć, żeby Cenegi nie było stać na przyzwoite tłumaczenie. Oni partaczą celowo, dla zabawy. No i specjalnie żaden redaktor nie czytał tekstu przed puszczeniem go do druku, żebyśmy mogli zastanawiać się nad ukrytym głęboko (oj, czasem bardzo głęboko) sensem takich dialogów:
A: Nie przeszkadzam już zatem. B: Zrobię to.
A: Ode mnie czy od muzy? B: Oboje.
Przykłady można by mnożyć, o paru innych wspominał jackowsky w recenzji.
Nie chcę nikogo bronić, ale...
Brałem kilka razy udział w pracach nad 'profesjonalną polską wersją językową' (dla kilku wydawców) i nigdy to nie wyglądało tak, jakby wszyscy poczynając od tłumaczy (byłem) poprzez redaktorów (byłem), korektorów (byłem) i testerów (byłem) byli idiotami
Proponuję test - przetłumaczenie słówka 'counter'. Dodam, że występowało ono samodzielnie w pewnej grze RPG i to kilka razy
Brałem kilka razy udział w pracach nad 'profesjonalną polską wersją językową' (dla kilku wydawców) i nigdy to nie wyglądało tak, jakby wszyscy poczynając od tłumaczy (byłem) poprzez redaktorów (byłem), korektorów (byłem) i testerów (byłem) byli idiotami
Proponuję test - przetłumaczenie słówka 'counter'. Dodam, że występowało ono samodzielnie w pewnej grze RPG i to kilka razy
Psychonauts to świetna przygodówka
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk
No ale jeżeli tłumacz nie ma dostępu do kontekstu (a zwykle nie ma), to po to są testerzy, żeby takie kwiatki wyłapywać. Zdaję sobię sprawę, że byce testerem to ciężkie zajęcie, ale to nie jest brak przecinka czy nawet zmiana sposobu wypowiadania się (per pani/ per ty / per pani), tylko jakieś kosmiczne bzdury.
Jeśli ktoś tu użył słowa idiota, to z pewnością nie ja.
Nikt nie musi mnie przekonywać, jak trudna jest praca tłumacza. Znam ten ból, dlatego nie czepiam się wpadek w kwestiach skomplikowanych czy wieloznacznych. Przytaczam błędy banalne, żeby nie powiedzieć - szkolne.
Jako gracza nie obchodzi mnie, czy tłumacz miał dostęp do kontekstu. Jako potencjalny tłumacz nie pojmuję, jak można się podjąć tej roboty w oderwaniu od kontekstu. To jakaś bzdura.
A że czas to pieniądz? Obawiam się, że ze względu na przemiany w naszym społeczeństwie (choćby konsekwencje emigracji) grupa osób, które wolą sobie sprowadzić oryginał z zagranicy niż "bawić się" tak jak ja z Tunguską, będzie się szybko powiększać. Zobaczymy, co się bardziej opłaci: szybkość czy profesjonalizm?
Nikt nie musi mnie przekonywać, jak trudna jest praca tłumacza. Znam ten ból, dlatego nie czepiam się wpadek w kwestiach skomplikowanych czy wieloznacznych. Przytaczam błędy banalne, żeby nie powiedzieć - szkolne.
Jako gracza nie obchodzi mnie, czy tłumacz miał dostęp do kontekstu. Jako potencjalny tłumacz nie pojmuję, jak można się podjąć tej roboty w oderwaniu od kontekstu. To jakaś bzdura.
A że czas to pieniądz? Obawiam się, że ze względu na przemiany w naszym społeczeństwie (choćby konsekwencje emigracji) grupa osób, które wolą sobie sprowadzić oryginał z zagranicy niż "bawić się" tak jak ja z Tunguską, będzie się szybko powiększać. Zobaczymy, co się bardziej opłaci: szybkość czy profesjonalizm?