Masz ochotę podzielić się przemyśleniami na temat skończonej niedawno przygodówki? Chcesz przekonać innych, że Kosmopolska jest lepsza od Samorosta? Ten dział nadaje się do tego idealnie.

Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky, jarecki83

Awatar użytkownika
Davero
Posty: 880
Rejestracja: wt 07 lut 2006, 12:06
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Culpa Innata

Post autor: Davero »

A więc jednak! Jednak :).

Właśnie przeczytałem recenzję Tetelo i odetchnąłem z ulgą. Co prawda właśnie wracam dopiero do świata przygodówek po dość przydługiej w nim nieobecności (BTW. witam na forum po sporej przerwie starych i nowych bywalców), ale ciszę się niezmiernie, że mam do czego wracać :D. Jest Culpa Innata, jest (jak czytam w temacie obok) Overclocked. Jest dobrze, a przynajmniej nieźle. :)

Losy Grzechu Pierworodnego (Wrodzonej Skazy, Błędu u Podstaw (?); właśnie, ciekawy jestem jak rozumiecie tytuł?) śledziłem od dawna z nadzieją, sporą nadzieją. Na grę taką właśnie, o jakiej pisze Tetelo. Trzymam kciuki za jej także komercyjny sukces. Oby przyczynił się do tego, że zacznie się zmieniać nieco obraz docelowego odbiorcy gier (przynajmniej przygodowych).

Ja tam kupię CI na pewno. Chciałem zresztą już to zrobić, będąc w czerwcu w Edynburgu, ale sprzedawca w sklepie z grami... delikatnie mówiąc nie wiedział o co chodzi, mimo podania producenta, przetłumaczenia tytułu na angielski. Ale chociaż starał się pomóc :). Tym się różni obsługa tamtejsza od naszej.
(BTW. Tetelo kupowałaś via Ebay, czy też w jakimś sklepie internetowym?)
Chciał(a)byś jakiejś zmiany na Przygodoskopie? Napisz TUTAJ lub TUTAJ :)
Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Re: Culpa Innata

Post autor: tetelo »

Davero pisze:(BTW. Tetelo kupowałaś via Ebay, czy też w jakimś sklepie internetowym?)
Pół roku temu kupiłam nówkę w internetowym sklepie za niecałe 60 zł brutto. Obecnie chyba najkorzystniejsza jest oferta na Steamie - USD 20.

Tylko aby w sprawach zakupu nie sugerujcie się moją opinią! Tak naprawdę gra jest kiepska, nudna i szkaradna, a ja tylko żartowałam, że mi się podoba. Recenzję zamieściliśmy po to, aby przywołać Davero :gugu:
Elumie, to może już zdejmij ten tekst, bo jeszcze kto przeczyta.
Awatar użytkownika
Elum
Posty: 2535
Rejestracja: pt 18 lut 2005, 18:52
Lokalizacja: Schwientochlowitz

Post autor: Elum »

To ja go jeszcze nie zdjąłem? :o Przepraszam, tetelo. Zapomniałem. :(
Davero pisze:Trzymam kciuki za jej także komercyjny sukces.
Studio Momentum wciąż istnieje. I nawet planuje już sequel CI. Więc chyba nie jest źle. Z drugiej strony, nowy teaser pokazany na GC 2008 jakiś taki średni jest. To może znaczyć, że z powodu nie najlepszej sprzedaży jedynki, część druga fabularnie będzie bardziej przypominać... na przykład Dreamfalla. :buhaha:
Awatar użytkownika
Davero
Posty: 880
Rejestracja: wt 07 lut 2006, 12:06
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Davero »

Och Wy... podstępni :obraza: ;).

Z samego teasera to raczej trudno wnioskować coś konkretniejszego na temat rozgrywki. Na razie pozostaje zaklinać dreamfallowanie: a kysz :).

Tetelo a mogłabyś namiar na ten sklep internetowy podać, bo jakoś wolę pudełko z płytką niż plik... Takie staromodne przyzwyczajenie :?.
Chciał(a)byś jakiejś zmiany na Przygodoskopie? Napisz TUTAJ lub TUTAJ :)
Awatar użytkownika
Manni
Posty: 148
Rejestracja: sob 07 cze 2008, 08:43
Lokalizacja: Olecko / Warszawa

Post autor: Manni »

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to świetny klimat oraz mnóstwo swobody w rozwiązywaniu zagadki. Do tego dobra muzyka, porządnie podłożone głosy i tylko lepszej grafiki do szczęścia brakuje, choć oczywiście nie jest źle. Na razie zrobiłem sobie małą przerwę - jestem teraz w domu rodzinnym, a postępy zostały w Warszawie - ale jak tylko wrócę, to wracam do gry. Póki co jestem pod sporym wrażeniem.
gram: Sam and Max: Season 1, The Dark Eye: Chains of Satinav
poza tym: Ratchet & Clank: Crack in Time, Catherine (płyta zaginęła T_T'')
ost. skończone: The Walking Dead (9/10), Chaos on Deponia (8/10)
Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Post autor: tetelo »

Davero pisze:Tetelo a mogłabyś namiar na ten sklep internetowy podać,
Niestety, tam już od dawna CI nie mają. Jeszcze parę dni temu było sporo ofert w sklepach na ebayu, ale ostatnio strasznie się przerzedziło.
Hmmm... czyżby wszyscy uwierzyli tej recenzji na Przygodoskopie? Ale się zdziwią! :mrgreen:
TexMurphy
Posty: 537
Rejestracja: ndz 20 lut 2005, 14:13
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Post autor: TexMurphy »

Od kilku lat, od czasów Fahrenheita, na żadną grę nie czekałem z taką niecierpliwością i zainteresowaniem. A przede wszystkim - z nadziejami, bo bardzo liczne głosy wśród recenzentów (w tym także wyśmienita skądinąd recenzja tetelo, której opinie ogromnie cenię) pozwalały mieć takie nadzieje na to, że wsród zalewu lepszych lub gorszych, ale jednak nie wybitnych gier, jakie obecnie systematycznie powstają, pojawiła się pozycja szczególna, wyjątkowa, inna w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Choć - znając praktyki polskich dystrybutorów - od początku można było być niemal pewnym, że Culpa Innata w Polsce sie nie pojawi, odczekałem na wszelki wypadek niemal trzy lata i wreszcie kupiłem wersję oryginalną. Mogę dziś powiedzieć - na szczęście, ponieważ głosy w grze są dobrane znakomicie, a polska lokalizacja mogłaby (choc nie musiałaby) tu sporo zepsuć. Wreszcie zagrałem i dziś w nocy, po 10 dniach - ukończyłem.

Zawsze uważałem, że nonsensem jest ocenianie gier na podstawie jej poszczególnych elementów, takich jak dźwięk, grafika, zagadki itp., w oderwaniu od całościowego wrażenia, jakie gra wywiera i podejście typu: "dałbym 8 ale grafika nie odpowiada dzisiejszym standardom, wiec obniżam ocenę". Elum pewnie kojarzy niedawną dyskusję toczoną na ten temat w innym miejscu. Culpa Innata po raz kolejny utwierdza mnie co do słuszności mojego stanowiska w tej kwestii. Jedną z pierwszych myśli po uruchomieniu gry było: "Co to jest?" Animacja biegnącej postaci w intro była koszmarna, ruchy paralityczne, tła pewnie uznano by za ładne, ale jakieś 10 lat temu, rozdzielczość kiepska, na dodatek po rozpoczęciu rozgrywki okazało się, że interfejs nie jest najwygodniejszy, sterowanie po ekranach (zwłaszcza jeśli chodzi o przechodzenie z jednego na drugi) sprawia problemy... Co prawda z każdą kolejną godziną spędzaną z grą można było się do jej obsługi przyzwyczaić (co nie zmienia faktu, że rozwiązania w grze zastosowane są wg mnie dalekie od ideału), grafika tez jakoś przestała razić, ale z całą z pewnością nie można stwierdzić, że spełnia ona tzw. "dzisiejsze standardy", cokolwiek by to nie miało oznaczać. Nie ma to jednak w przypadku tej gry żadnego ale to kompletnie żadnegoznaczenia, ponieważ Culpa Innata należy do tych - jakże nielicznych - przygodówek, której treść, fabuła i przesłanie przytłaczają całą otoczkę na czele z grafiką. Muszę zresztą przyznać, że niektóre elementy graficzne, te, które mają faktyczne znaczenie dla wczucia się w rozgrywkę, są wyśmienite, znacznie lepsze niż w przypadku wielu innych "wypasionych" wizualnie pozycji - mam na myśli kapitalne odwzorowanie twarzy, mimiki, ruchów ust itp. podczas prowadzenia rozmów.

Culpa Innata jest rzeczywiście grą wyjątkową na współczesnym rynku przygodówek. Jest grą inteligentną, zmuszającą do myślenia (nie tylko nad zagadkami, ale - zwłaszcza - nad treściami, które przekazuje), grą po prostu - mądrą. Nie jest gra specjalnie trudną, choć rozwiązanie niektórych zagadek daje sporą satysfakcję, ale równoczesnie zagadki te nie wywołują frustracji, nie zatrzymują często i długo akcji i pozwalają skupić się w pełni na tym, co najważniejsze, a więc fabule. Jest jednak tych zagadek wg mnie trochę za mało, zwłaszcza w pierwszej części gry. Culpa Innata opiera się bowiem w znakomitej części na prowadzeniu dialogów. W zasadzie wszystkie są ważne i interesujące, nawet takie, które nie posuwają do przodu głównego wątku, jednak wzmagają poczucie realizmu, prawdziwości świata gry, osób, które napotykamy. Pozwalają uwierzyć, że ci wszyscy ludzie nie zostali tu tylko "podstawieni" po to, by prowadzić nas po sznurku do finału naszego dochodzenia przy wykorzystaniu wszystkich linii dialogowych, ale mają swoje życie, swoje problemy, swoje indywidualne natury. Dialogów tych jest jednak tak dużo, że są chwile, w których zaczynają nieco nużyć. Nie dlatego, że są nudne, ale dlatego, że są bardzo powtarzalne pod względem - nazwijmy to - technicznym. Nie zmienia tego w pełni zastosowany w grze zabieg, polegający na tym, że każdego dnia możemy z daną osobą rozmawiać tylko przez pewien czas. Owszem, wymusza to skupienie uwagi na tym, by zadawać właściwie pytania, jeśli nie chce się tracić czasu, ale przecież - jak wspomniałem wyżej - także te "niewłaściwe" pytania są interesujące, a poza tym przekroczenie "limitu czasu" rozmowy nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami, zawsze można wrócić do rozmówcy następnego dnia i kontynuować wywiad. W ten sposób momentami w grę wkrada się pewien automatyzm: odwiedzam osobę X, rozmawiam, odwiedzam osobę Y, rozmawiam, czekam na wieczór włócząc się po mieście, idę spać, następnego dnia odwiedzam osobę X, rozmawiam, odwiedzam osobę Y, rozmawiam, czekam na wieczór włócząc się po mieście, idę spać itd. Tymczasem choć główną oś fabularną CI stanowi śledztwo, to jednak nie jest to gra tego rodzaju, co np. seria Law&Order i taka powtarzalność tego, co musimy zrobić, bywa momentami - jak wspomniałem - nużąca; jest to dla mnie chyba największy minus gry. Kolejnym minusem jest zakończenie, ale wynika to z mojego osobistego podejścia do pewnej praktyki, dość powszechnie niestety ostatnio stosowanej (choćby: Runaway 2, A Vampire Story). Mam na myśli przerywanie gry praktycznie w połowie, z zapowiedzią "to be continued" i odkładaniem konkluzji do sequela. Sequela, który przeciez nigdy nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle powstanie (w przypadku CI - chyba nie powstanie...), a nawet pomijając ten aspekt - kupując grę, zakładam, że kupuję całość, a nie tom I. Uważam tego rodzaju postępowanie wręcz za nieco nieuczciwe i zdecydowanie wolę "telltale'owskie" praktyki wypuszczania gier w odcinkach, bo wtedy przynajmniej z góry wiadomo, że to właśnie odcinki, a jak ktoś chce grać w całość, to może poczekać z zakupem (bądź grą) az do wypuszczenia na rynek ostatniej części.

W mojej osobistej klasyfikacji "10" rezerwuję dla gier absolutnie fantastycznych, w których zatraciłem się bez reszty (to zupełnie wyjątkowe przypadki, dokładnie trzy), "9" to gry znakomite, klasyczne, niezapomniane, "8" - bardzo dobre, bez żadnej wątpliwości godne polecenia każdemu, ale już nie posiadające tego "czegoś", co sprawia, by wynieść je na mój osobisty "panteon przygodówkowy", "7" - dobre, zapewniające fajną zabawę, ale nie wyróżniające się szczególnie wśród innych, "6" - niezłe, ale przeciętne, pominiecie ich w swoim "grafiku" nie jest już strata dla gracza. W praktyce "9" to dla mnie gry w rodzaju Pandory Directive, Gabriela Knighta, Syberii, The Longest Journey, w XXI w. na "9" oceniłem dotad tylko jedną pozycję (nie wspomnę, którą ;-) ) Culpa Innata chyba jednak też tej "9" by ode mnie nie dostała, ale spośród wszystkich pozostałych "XXI-wiecznych gier" jest tej "9"-tki najbliżej. Brakuje tylko pewnego szlifu, urozmaicenia w niektórych momentach, ale tak naprawdę to trochę już wydziwiam, bo z kolei "8" to dla tej gry za mało. Najchętniej oceniłbym ja na 8,5.

Oczekiwałem od CI bardzo wiele, od lat żadnej innej grze, poza Fahrenheitem, nie zawiesiłem w swoich myślach poprzeczki tak wysoko już na starcie. Być może właśnie dlatego czuję, że mogłoby być jeszcze lepiej, ale powiedzmy sobie szczerze - gdybym trafił na CI przypadkowo, nic o niej wcześniej nie wiedząc i niczego nie oczekując, to szczęka by mi opadła z wrażenia. Bez wątpliwości mogę stwierdzić, że Culpa Innata nie zawiodła pokładanych w niej nadziei. Nie zmarnowała swojego potencjału, tak jak miało to miejsce w przypadku Fahrenheita i zabawy klawiszami. W Culpa Innata trzeba zagrać. Bezwględnie. I zastanowić się nad treściami, które niesie, a o których nic tu nie wspominam, bo to najlepiej jeśli każdy pozna sam.


PS.
Przy okazji dwa polskie "smaczki", o których nikt chyba nie wspominał nigdzie. Logo "Solidarności" na ulicy w czasie krwawych rozruchów we śnie Phoenix oraz - niestety - kolejny przykład postrzegania przebiegu wydarzeń II wojny światowej - tablica pokazująca więźniów obozów koncentracyjnych z podpisem: Poland 1945...
"Jeszcze trochę, a każdy będzie musiał kupować oddzielny chleb dla każdego członka rodziny - i rejestrować go na stronie piekarni, żeby mogła monitorować, czy nie podzielił się przypadkiem z kim innym." Fitz
Awatar użytkownika
Elum
Posty: 2535
Rejestracja: pt 18 lut 2005, 18:52
Lokalizacja: Schwientochlowitz

Post autor: Elum »

Logo pojawiło się w jednym ze zwiastunów. I na sto procent ktoś już przed Tobą o nim wspomniał na forum (nie pamiętam tylko kto :)). O drugim "smaczku" z kolei nie wiedziałem, to dla mnie nowość.

Ja grę mam wciąż przed sobą. Też czekałem (nadal zwlekam) z instalacją, choć z innego powodu niż Ty. Chciałbym po prostu zagrać sobie w CI od razu razem z sequelem - za jednym zamachem (wtedy zakończenie "to be continued" byłoby mniej wkurzające ;)). I chyba wstrzymam się dzielnie do końca 2010 roku, bo podobno kontynuacja nie została jeszcze definitywnie skreślona, twórcy nadal o nią walczą (informacja sprzed czterech miesięcy).
Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Post autor: tetelo »

TexMurphy pisze:gdybym trafił na CI przypadkowo, nic o niej wcześniej nie wiedząc i niczego nie oczekując, to szczęka by mi opadła z wrażenia.
...tak jak moja. Mnie do grania zachęciły marudzenia i marne oceny kilku serwisów skontrastowane z entuzjastyczną recenzją na JA+.
Oczywiście im wyższe oczekiwania, tym niższa potem nasza ocena gry. Gdy sobie o tym mechanizmie psychologicznym przypomniałam, w panice próbowałam Wam grę "obrzydzić", czego ślady pozostały w tym wątku.

Ciekawe, że pomimo odmiennych wymagań i upodobań, nasze odczucia co do CI są zbieżne. Pod względem treści i rangi tematyki pozostaje bezkonkurencyjna i tracę powoli nadzieję, że zagram jeszcze w coś równie interesującego.

Na szczęście nie jest jeszcze tak źle, bym musiała się z Tobą całkowicie zgodzić. Razi mnie w Twojej prywatnej skali jedno sformułowanie:
8 - bardzo dobre, bez żadnej wątpliwości godne polecenia każdemu
Kiedyś uczestniczyłam w dyskusji, w której ktoś idąc tym tropem, dotarł do...
4 - kiepskie, tylko dla miłośników gatunku.
:lol:

Ani Monkey Island, ani Myst, ani Dragon Age czy Modern Warfare nie są godne polecenia każdemu, mimo że każdą z nich jakaś grupa graczy uznaje za arcydzieła. Bardzo dobre (cokolwiek za takie uznamy) wcale nie musi podobać się większości, a naiwnością jest sądzić, że najlepsze spodoba się wszystkim. Wartościowanie według popularności to jakiś chory estetyczny populizm. Jaką wartość ma to, co się "każdemu" podoba, widać na listach najlepiej sprzedających się zwyciężczyń plebiscytów wszelakich.
Logo "Solidarności" na ulicy w czasie krwawych rozruchów we śnie Phoenix
viewtopic.php?t=692&postdays=0&postorder=asc&start=15

odczekałem na wszelki wypadek niemal trzy lata i wreszcie kupiłem wersję oryginalną
No to tylko czekać, jak zgodnie z tradycją wkrótce ktoś zapowie polskie wydanie gry... :P
TexMurphy
Posty: 537
Rejestracja: ndz 20 lut 2005, 14:13
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Post autor: TexMurphy »

Na szczęście miałem inne doświadczenia, bo wpisalem CI na swoją listę właśnie dlatego, że większość recenzji, które czytałem, była bardzo pozytywna z dużym osdsetkiem wręcz entuzjastycznych.

I nie ciesz się zbyt szybko, bo być może wcale nie jest tak, że się ze mną nie zgadzasz, ale że jedynie wyraziłem się nieprecyzyjnie. Oczywiście pisząc o swoich ocenach miałem na myśli wyłącznie wszystkich miłośników przygodówek. Komuś, kto tego gatunku nie lubi, mogłbym polecić co najwyżej pojedyncze tytuły, niezależnie od mojej osobistej ich oceny, a i tak zastanawiałbym się - po co. To po pierwsze. A po drugie - "polecenie" nie oznacza słów: "stary, musisz w to zagrać, na pewno Ci się spodoba". Uważam natomiast, że są takie gry, które osoba głębiej zainteresowana tematem, powinna poznać, niezależnie od teo, czy mu się one spodobają, czy nie. Znasz moją opinię na temat Mysta, a jednak nie wyobrażam sobie, bym mógł w tego Mysta nie zagrać.
"Jeszcze trochę, a każdy będzie musiał kupować oddzielny chleb dla każdego członka rodziny - i rejestrować go na stronie piekarni, żeby mogła monitorować, czy nie podzielił się przypadkiem z kim innym." Fitz
Awatar użytkownika
mciej
Posty: 15
Rejestracja: wt 30 gru 2008, 07:46

Post autor: mciej »

Cóż, ja akurat gdy widzę kiedy entuzjastyczne oceny na portalach typowo "przygodówkowych" i niemiłosierne chlastanie na tych mniej wyspecjalizowanych, to właśnie zapalają mi się lampki alarmowe.

Niestety posucha w gatunku powoduje że "branża" ma tendencje do zawyżania ocen ponad wszelką miarę, nieraz ignorując w ocenach np. widoczne gołym okiem koszmarne wady techniczne , co zresztą ma miejsce i w tutejszej recenzji CI. Mnie niestety odrzuciła przekraczająca wszelkie granice żenady praca kamery, chyba nawet gorsza niż Moment of Silence (sic!). Do tego irytujące błedy techniczne jak brak napisów wewnętrznego głosu bohaterki, co połączone z absurdalnym pomysłem nałożenia efektu pogłosu jakby kwestie wypowiadane były w toalecie , tworzy nie dającą się zrozumieć mieszankę, a trochę tych monologów niestety jest.

Do tego, choć to już oczywiście rzecz gustu, gra jest wyjątkowo nierówna artystycznie - wnętrza i ulice - jedne z najpiękniejszych jakie widziałem w 3D, wygląd, ubiór, poruszanie się postaci - dramat. Noc Żywych Trupów spotyka stylizację ala science fiction z lat 50 tych.

Szkoda wielka, bo przebijać się przez niekończące się linie dialogowe lubię, fabuła zapowiadała się ciekawie, a już kryminał umieszczony w futurystycznym, utopijnym społeczeństwie, jest czymś co tygrysy lubią najbardziej. Dlatego niecierpliwie czekam na sequel, o ile poprawione zostaną kwestie techniczne.
When everything else fails, read the instructions.
Awatar użytkownika
winstonsmith
Posty: 7
Rejestracja: pn 21 kwie 2014, 20:18

Papla Innata

Post autor: winstonsmith »

Niestety nie zgadzam się z tak entuzjastycznymi ocenami gry jakie przeczytałem tu i w innych serwisach przed jej zagraniem. Być może zadziałała zasada zawyżonych oczekiwań (jestem fanem antyutopii \ bardzo podobała mi się "Moment of Silence"), jednak gra nie przypadła mi do gustu.

Nasz antyutopijny świat ani nie fascynuje, ani nie przeraża, ani nie wygląda ciekawie (niestety grafika 3D przerosła możliwości turków) przynajmniej przez 90% czasu gry.

Fabuła rozkręca się powoli i w bólach... dialogów - wiem wiem - wam się podobały, choć nie wiem dlaczego ich tak bronicie, skoro nawet nasza bohaterka nie raz stwierdzała, że rozmowa była okropna/nudna lub do niczego nie prowadziła. I niestety tak w większości przypadków było, a o regularnych wieczornych plotach z psiapsiółą to nawet ze swojego szowinistycznego (j/k) punktu widzenia nie wspomnę.

Pod koniec robi się naprawdę ciekawie. Jednak gdy po przebrnięciu przez morze paplaniny o emocjach wywołanych spotkanymi w ostatnich 3-ch tygodniach ludźmi, kupowaniem nowej sukienki i bucików, codziennym przebieraniem się w nie, zszedłem w końcu do "podziemia" spotkać ciekawych ludzi... zaleciało mi końcówką Fahrenhaita i przeżyłem mały atak serca. Na szczęście był to fałszywy alarm i dalej było naprawdę interesująco, tylko dlaczego tak późno? Niestety tylko 7/10

Uważam, że powinno się promować gry o takiej tematyce, czyli "mądre" i z przesłaniem. Jednak autorzy nie wznieśli się na poziom literatury z której ta tematyka wyrasta. Bo czy zamiast tych głupotek nasza średnio rozgarnięta funkcjonariuszka nie mogłaby prowadzić dialogów\monologów\notatek na poziomie bohatera "My" Zamiatina? - książki bez której nie byłoby Huxleya i Orwella. Mielibyśmy wtedy prawdziwą perełkę. Ech, może kiedyś "w niedalekiej przyszłości"... :)
ODPOWIEDZ