Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky
The Settlers 6: Powrót Osadników
Mniej więcej rok po polskiej premierze kupiłem sobie szóstą część The Settlers. I nie żałuję. Po kilku dniach grania nie mam wątpliwości, że to najlepsza strategia/RTS jaka powstała od czasów Robin Hood: The Legend of Sherwood.
Już kiedyś może wspominałem, że byłem wielkim fanem The Settlers (w wersji oryginalnej - na Amigę). Spędziłem przy tej grze jakieś kilkaset godzin, zanim doczekałem się pierwszego PeCeta. Oczywiście zaraz potem spróbowałem zagrać w "dwójkę"... ale to już nie było to samo. Seria zaczęła się w niefajny sposób zmieniać, jej miodność IMO spadła o kilka metrów w dół, wizualnie zrobiła się bardziej sterylna i cukierkowa. "Trójka" i "czwórka"... to był już dramat, kompletna pomyłka, rezygnacja z wszystkiego co było świeże i fajne w oryginale. "Piątka"... nie ruszałem, bo nie lubię zwykłych, przeciętnych, standardowych RTS'ów. A "szóstka"...
Nie dziwię się, że gra oficjalnie nie ma numerka przy tytule. Nazywa się po prostu The Settlers: Rise of an Empire (u nas - Narodziny Imperium). I dobrze. Ja odbieram ją jako "remake" oryginalnych The Settlers z 1993 roku. Nawet intro wydaje się odrobinę podobne. Najfajniejsze jest to, że zniknął idiotyczny podział na plemiona/rasy. Są po prostu osadnicy. Są drogi, po których się przemieszczają, jest to niesamowite przywiązanie do detali, które tworzy niepowtarzalny klimat i złudzenie żyjącego świata. Jest kolorowo, ale nie cukierkowo. Pory roku i strefy klimatyczne faktycznie zabawę uatrakcyjniają. Walka, mimo braku krwi i flaków, daje mi prawie tyle samo radochy co w Mythu.
Największa wada to mocno uproszczone, krótkie łańcuchy produkcyjne. Nie ma mowy o sytuacji, w której staje produkcja wieprzowiny, bo kowal (produkujący m.in. narzędzia dla rzeźnika) nie ma czym palić w piecu. Z drugiej strony utknąć z powodu braku surowców/materiałów i tak można, więc nie jest źle. Zwłaszcza gdy budujemy wioskę w trudniejszym, bardziej ekstremalnym (zbyt suchym, bądź zimnym) miejscu.
Ale i tak najważniejsze jest, że mimo lekkiego podejścia do tematu, nie zrobiła się z tego gra familijna (w stylu Spore i innych wynalazków "dla całej rodziny"). No i wymagania sprzętowe nie są tragicznie wyśrubowane. Nawet na solidnie zabudowanej przez miasto mapie mój komputer (zdecydowanie bliżej minimalnych, niż zalecanych wymagań sprzętowych) radził sobie dobrze z zachowaniem płynności tego co dzieje się na ekranie. Jednym słowem - polecam (na początek garść filmików). Fallout 3 to przy The Settlers: Narodziny Imperium nuuudy okropne.
Już kiedyś może wspominałem, że byłem wielkim fanem The Settlers (w wersji oryginalnej - na Amigę). Spędziłem przy tej grze jakieś kilkaset godzin, zanim doczekałem się pierwszego PeCeta. Oczywiście zaraz potem spróbowałem zagrać w "dwójkę"... ale to już nie było to samo. Seria zaczęła się w niefajny sposób zmieniać, jej miodność IMO spadła o kilka metrów w dół, wizualnie zrobiła się bardziej sterylna i cukierkowa. "Trójka" i "czwórka"... to był już dramat, kompletna pomyłka, rezygnacja z wszystkiego co było świeże i fajne w oryginale. "Piątka"... nie ruszałem, bo nie lubię zwykłych, przeciętnych, standardowych RTS'ów. A "szóstka"...
Nie dziwię się, że gra oficjalnie nie ma numerka przy tytule. Nazywa się po prostu The Settlers: Rise of an Empire (u nas - Narodziny Imperium). I dobrze. Ja odbieram ją jako "remake" oryginalnych The Settlers z 1993 roku. Nawet intro wydaje się odrobinę podobne. Najfajniejsze jest to, że zniknął idiotyczny podział na plemiona/rasy. Są po prostu osadnicy. Są drogi, po których się przemieszczają, jest to niesamowite przywiązanie do detali, które tworzy niepowtarzalny klimat i złudzenie żyjącego świata. Jest kolorowo, ale nie cukierkowo. Pory roku i strefy klimatyczne faktycznie zabawę uatrakcyjniają. Walka, mimo braku krwi i flaków, daje mi prawie tyle samo radochy co w Mythu.
Największa wada to mocno uproszczone, krótkie łańcuchy produkcyjne. Nie ma mowy o sytuacji, w której staje produkcja wieprzowiny, bo kowal (produkujący m.in. narzędzia dla rzeźnika) nie ma czym palić w piecu. Z drugiej strony utknąć z powodu braku surowców/materiałów i tak można, więc nie jest źle. Zwłaszcza gdy budujemy wioskę w trudniejszym, bardziej ekstremalnym (zbyt suchym, bądź zimnym) miejscu.
Ale i tak najważniejsze jest, że mimo lekkiego podejścia do tematu, nie zrobiła się z tego gra familijna (w stylu Spore i innych wynalazków "dla całej rodziny"). No i wymagania sprzętowe nie są tragicznie wyśrubowane. Nawet na solidnie zabudowanej przez miasto mapie mój komputer (zdecydowanie bliżej minimalnych, niż zalecanych wymagań sprzętowych) radził sobie dobrze z zachowaniem płynności tego co dzieje się na ekranie. Jednym słowem - polecam (na początek garść filmików). Fallout 3 to przy The Settlers: Narodziny Imperium nuuudy okropne.
Też jakiś czas temu grałam w Settlersów i muszę przyznać, że bardzo mi się podobali.
Nigdy nie dotykałam się poprzednich części, więc nie mogę mieć porównania jednak gra urzekła mnie przede wszystkim bajkową grafiką i ooogrrooomną grywalnością. Podobała mi się też możliwość wyboru "prawej ręki" (czy to było już w poprzednich częściach?) ale i tak prawie cały czas wybierałam Marcusa albo wikinga
Nigdy nie dotykałam się poprzednich części, więc nie mogę mieć porównania jednak gra urzekła mnie przede wszystkim bajkową grafiką i ooogrrooomną grywalnością. Podobała mi się też możliwość wyboru "prawej ręki" (czy to było już w poprzednich częściach?) ale i tak prawie cały czas wybierałam Marcusa albo wikinga
Re: The Settlers 6: Powrót Osadników
Elum pisze: Nie dziwię się, że gra oficjalnie nie ma numerka przy tytule. Nazywa się po prostu The Settlers: Rise of an Empire (u nas - Narodziny Imperium). I
Elum pisze: The Settlers 6: Powrót Osadników
Piętnaście minut nad tym tytułem myślałem. A Ty mi tu z Frajem wyskakujesz...
Ja staram się dobierać sobie "prawą rękę" (w poprzednich częściach nie było takich postaci) pod strefę klimatyczną. Jak jest zimno - musi być wiking. Jak jest gorąco - wolę na przykład Hakima. A Marcus mnie trochę drażni.Klaymen pisze:Podobała mi się też możliwość wyboru "prawej ręki" (czy to było już w poprzednich częściach?) ale i tak prawie cały czas wybierałam Marcusa albo wikinga
Jest trochę służalczy, to fakt - za to nadrabia fryzurą. Hakima też brałam od czasu do czasu - miał świetną umiejętność zmieniania wrogich żołnierzy we własną armię. Pomagało niejednokrotnie
(btw. czy za każdym razem zdradza ktoś inny?
). Wkurzała mnie jedynie Aleandra.
Ach no i z tego co pamiętam to gra ma bardzo miłe zakończenie - krótkie i niezbyt zaskakujące ale bardzo ciepłe To samo mogę powiedzieć o filmikach - szkoda, że było ich tak mało
(btw. czy za każdym razem zdradza ktoś inny?
). Wkurzała mnie jedynie Aleandra.
Ach no i z tego co pamiętam to gra ma bardzo miłe zakończenie - krótkie i niezbyt zaskakujące ale bardzo ciepłe To samo mogę powiedzieć o filmikach - szkoda, że było ich tak mało
Re: The Settlers 6: Powrót Osadników
Tylko Hakim jest tak naprawdę fajny, powiedziałabym bardzo męski.
-
- Posty: 775
- Rejestracja: pn 21 lut 2005, 12:32
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: The Settlers 6: Powrót Osadników
Elum, ale co ty w zasadzie mas do części 2? Jak jedynki nie pamiętam, tak mam wrażenie że dwójka była poprostu ładniejszą jej wersją, ale trzymająca sie rozwiązań jakie były zastosowane w jedynce.
W każdym razie to, w co gram aktualnie daje mi niesamowicie dużo frajdy i bynajmniej nie narzekałbym na na jakieś spłycenie zasad. Jest tak jak to pamietam sprzed kilkunastu lat.
W każdym razie to, w co gram aktualnie daje mi niesamowicie dużo frajdy i bynajmniej nie narzekałbym na na jakieś spłycenie zasad. Jest tak jak to pamietam sprzed kilkunastu lat.
Obecnie gram: Tajne Akta 2 Puritas Cordis
Rozgrywka w części drugiej jest jeszcze podobna do pierwszej, zgadza się. Ale mi właśnie nie za bardzo przypadły do gustu te wszystkie drobne, kosmetyczne poprawki/zmiany. Grafika w drugiej części jest zbyt "wygładzona". W pierwszej była bardziej "surowa", co mi do świata/tematyki serii zawsze pasowało (osadnicy mieszkali przecież w sypiących się, spróchniałych chatach, a nie w nowoczesnych, "dizajnerskich" wnętrzach ). Mam też sentyment do muzyki z oryginalnych The Settlers na Amigę (coś ostatnio znowu zatęskniłem za Amigami) - dłuższego fragmentu warto posłuchać np. w tym filmiku. Uwielbiam to brzmienie do dzisiaj.
-
- Posty: 775
- Rejestracja: pn 21 lut 2005, 12:32
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: The Settlers 6: Powrót Osadników
I pomyleć że człowiek był wtedy zachwycony grafiką
Obecnie gram: Tajne Akta 2 Puritas Cordis