Blacksad: Under the Skin - mini recenzja
(...) John Blacksad, podobnie jak Manny Calavera, ma nieprzeciętny talent do wikłania się w sprawy kryminalne i skomplikowane relacje z samicami.
Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky
Re: [Mini recenzja] Blacksad: Under the Skin
W całej grze właśnie to przeszkadzało mi najbardziej. Czasami nie byłem w stanie przeczytać wszystkich możliwych odpowiedzi, nie mówiąc już o zastanowieniu się nad wyborem, no i klikałem w byle co.Redakcja pisze:Nie mogę natomiast przyzwyczaić się do ograniczenia czasowego przy wybieraniu opcji dialogowych. Może dzięki temu rozmowy przebiegają płynniej, ale grając w przygodówkę nie lubię czuć się jak uczestnik teleturnieju..
Fabularnie Blacksad wyszedł ok, ale gameplay i strona techniczna pozostawiają trochę do życzenia. Nie wspominasz o Vertigo, w moim odczuciu to właśnie przy tym tytule wszystkie ich pozostałe produkcje bledną. Szkoda, że teraz biorą się za jakiegoś Tintina...Redakcja pisze:Nie mógłbym z czystym sumieniem ocenić Blacksada na więcej niż cztery gwiazdki. Nie jest aż tak dobry, na tyle dopieszczony. Z drugiej strony momentami trochę się wahałem, bo moim zdaniem to najciekawsza spośród wszystkich gier w trzydziestoletnim dorobku Pendulo Studios. Paradoksalnie, pomimo unowocześnionej, uproszczonej tzw. rozgrywki, to właśnie Blacksad najbliższy jest pod względem charakteru klasycznym przygodówkom LucasArts, na których Pendulo wzorowała się od wczesnych lat działalności. Myślę, że bez trudu rozłożyłby na łopatki wszystkie Runawaye, a z Yesterdayami wygrałby przez nokaut.
Re: [Mini recenzja] Blacksad: Under the Skin
No ja właśnie mam z Vertigo odwrotnie. W porównaniu z Blacksadem parę rzeczy podoba mi się trochę mniej.
A na Tintina też nie czekam, ale zapowiada się zdecydowanie ciekawiej niż Gollum od Daedalic.
A na Tintina też nie czekam, ale zapowiada się zdecydowanie ciekawiej niż Gollum od Daedalic.