Strona 1 z 1

[Recenzja] Timeline

: pn 15 wrz 2008, 05:47
autor: mendosa
O ile ogólnie się zgadzam ze Sławkiem, o tyle z pewnych przyczyn (sentyment) dałbym grze przynajmniej jedną gwiazdkę więcej - mnie osobiście przypadło do gustu i zjeżdżanie na tyłku po kamienistym zboczu i podziemny spływ na belce (po prostu rozbijało to nieco mroczny klimat całości). Turniej był najjaśniejszą stroną produkcji, a z podobnymi rozwiązaniami spotkałem się w którejś z wersji Robin Hooda i oczywiście w "Mount and Blade". Mnie "Timeline" skojarzyło się ze znacznie zubożonym "Thiefem", jednak biorąc pod uwagę to, że grałem w nią w roku 2001 - wtedy dałbym bardzo wysoką ocenę - bo nie dość, że była to pierwsza "przygodówka" w rzeczywistym trójwymiarze, w jaką dane mi było zagrać, były to moje przygodówkowe początki. Gdybym zagrał w nią dopiero teraz, mając już pewne przygodówkowe obycie i kilka "sneakerów" za sobą, pewnie prasnąłbym ją w kąt, klnąc szpetnie, że nigdy więcej. Zgadzam się, iż graficznie i technicznie tę grę można było wykonać lepiej, różne bugi po prostu przeszkadzają w rozgrywce. Ogólnie - można zagrać, jednak na własną odpowiedzialność.

: pn 15 wrz 2008, 13:00
autor: Virgo C.
Przypomnę Ci tylko, że podziemną rzeką płyneło się na łódce, a nie belce ;)
Natomiast nazywanie gry zubożonym Thiefem się zupełnie nie broni. Jedyny przykład, gdzie takie porównanie możnaby zastosować to wspomniany w recenzji fragment przekradania się na zamku. Tylko że w produkcji Looking Glass SI strażników było na znacznie wyższym poziomie i nawet pierwsze zadanie w nim było o niebo bardziej pasjonujące niż cały Timeline.

: pn 15 wrz 2008, 14:52
autor: mendosa
Widocznie ta łódka była tak kanciasta, że uznałem ją za belkę :) - przyznasz zresztą, że po siedmiu latach mam prawo do pewnych luk w pamięci ;) . Porównanie ze "znacznie zubożoną wersją "Thiefa" (zwróć uwagę na to "znacznie"), jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu - przy czym zaznaczam, że dzieli te gry różnica kilku klas. Całe "Timeline" faktycznie niesie ze sobą mniej emocji, niż choćby jeden epizod "Złodzieja" - ale to zapewne dlatego, że z bohaterem tej pierwszej nie sposób sympatyzować, a tej drugiej już jak najbardziej można (mimo, że to opryszek jest, w sumie). Oczywiście, rozbudowany arsenał środków, sensowna konstrukcja zadań, AI oponentów itp. itd. działają zdecydowanie na korzyść Opryszka. I samo to, że wiemy co robimy, dlaczego i po co - a w "Timeline" robimy coś tam, bo tak i koniec - tak wymyślili scenarzyści; czy ma to sens, czy nie. Zwróć także uwagę na to, że jeśli oceniłbym tę grę wyżej, to tylko ze względu na sentyment - obiektywnie jest kiepska, można zagrać z braku laku (ale laku ostatnio sporo, więc chyba szkoda na nią czasu).

: pn 15 wrz 2008, 20:05
autor: Virgo C.
No tak, na sentymenty nie da rady ;)