Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky
Umiem oglądać filmy w domu, ale nie cierpię tzw. czytaczy, którzy zagłuszają mi film. Dlatego nie oglądam telewizji, chociaż może wyjątkowo się skuszę na ten Hotel. Bardzo boleję nad tym, że wzorem niektórych skandynawskich telewizji nie lecą u nas filmy tylko z napisami. Dlatego swego czasu zainwestowałem troszkę grosza i kupiłem DVD z porządnym nagłośnieniem.
A pro pos ekskluzywnych seansów. Kiedyś uczestniczyłem w takim jednym. Na sali było jedynie pięć osób, ale do żadnej wymiany wrażeń po zakończeniu filmu nie doszło. Każdy czym prędzej uciekał z kina i aż dziw, że nikt nie wyszedł w trakcie. Jedno słowo; Wiedźmin.
A poza tym jeżeli tylko mogę, to lubię chodzić do kina (niestety rzadko mi się zdarza) w poniedziałek przed południem. Na trzeciej części Star Wars były na sali ze mną tylko dwie osoby.
A pro pos ekskluzywnych seansów. Kiedyś uczestniczyłem w takim jednym. Na sali było jedynie pięć osób, ale do żadnej wymiany wrażeń po zakończeniu filmu nie doszło. Każdy czym prędzej uciekał z kina i aż dziw, że nikt nie wyszedł w trakcie. Jedno słowo; Wiedźmin.
A poza tym jeżeli tylko mogę, to lubię chodzić do kina (niestety rzadko mi się zdarza) w poniedziałek przed południem. Na trzeciej części Star Wars były na sali ze mną tylko dwie osoby.
Przygody, pomyślał pan Królik, nie powinny trwać tak długo, by spóźniać się na posiłek. To bardzo ważne.
- Ines
- Posty: 737
- Rejestracja: ndz 20 lut 2005, 15:47
- Lokalizacja: pomiedzy Katowicami a Krakowem
- Kontakt:
Moze wyskocze troche jak Filip z konopi, ale co mi tam .
Obejrzalam show Michaela Flatley z 1996 roku "Lord Of The Dance" i zakochalam sie od razu - artysci nie tancza, oni plyna /fruwaja nad scena, muzyka niesamowita, cala oprawa tez, wlasnie ogladalam drugi raz pod rzad, czego zazwyczaj nie robie.
Tak ze jesli ktos nie widzial - goraco polecam. Lubie popatrzec na ladne tance, owszem, jednak zadna fanka nie jestem, ale to show mnie zwyczajnie porwalo i oczarowalo.
Obejrzalam show Michaela Flatley z 1996 roku "Lord Of The Dance" i zakochalam sie od razu - artysci nie tancza, oni plyna /fruwaja nad scena, muzyka niesamowita, cala oprawa tez, wlasnie ogladalam drugi raz pod rzad, czego zazwyczaj nie robie.
Tak ze jesli ktos nie widzial - goraco polecam. Lubie popatrzec na ladne tance, owszem, jednak zadna fanka nie jestem, ale to show mnie zwyczajnie porwalo i oczarowalo.
Propozycja filmowa dla fanow Monkey Island. Jutro na TVN o 10:30 (w sam raz na niedzielna pobudke w lozku - no dobra, mozecie zrobic sniadanie i polozyc sie z powrotem) klasyka i prawdopodobnie najwiekszy w historii film o piratach, czyli "Karmazynowy Pirat!". Polecam osobiście - co prawda ogladalem to ostani raz jakies 15 lat temu, ale wspomnienia mam bardzo mile i wciaz swieze. Niezobowiazujaca pozycja, troche z przymruzeniem oka, klasyka kina przygodowego. Ciekawe czy puszcza wersje czarno-biala, czy kolorowa...
wykorzeniony
"To be! To be sure beats the shit out of not to be!" - John Belushi
"To be! To be sure beats the shit out of not to be!" - John Belushi
Skoro już jesteśmy w temacie piratów. Kojarzy ktoś, w którym filmie była taka fajna, hmmm... piosenka (?) którą piraci śpiewali podczas bitwy morskiej? Fragment swego czasu (lata '80 i '90 mniej więcej) był wykorzystany jako czołówka programu żeglarskiego.
A "Karmazynowy Pirat" rzeczywiście całkiem sympatyczny. Zwłaszcza motyw z "wycieczką" po dnie do brzegu
A "Karmazynowy Pirat" rzeczywiście całkiem sympatyczny. Zwłaszcza motyw z "wycieczką" po dnie do brzegu
Film nazywał się The Pirate Movie, piosenka to "Victory", a program to oczywiście Magazyn Morze.Elum pisze:Skoro już jesteśmy w temacie piratów. Kojarzy ktoś, w którym filmie była taka fajna, hmmm... piosenka (?) którą piraci śpiewali podczas bitwy morskiej? Fragment swego czasu (lata '80 i '90 mniej więcej) był wykorzystany jako czołówka programu żeglarskiego.
http://www.shouldasaid.com/archives/000235.htmlElum pisze:Ooo, dzięki Reptil3 (teraz nareszcie mogę sobie tego poszukać w mp3)
Victory, we fight to win
Victory is ours again
We are the scourge of the land and sea
Beastly pirates are we.
E tam, pachnie latami 80-tymi na odleglosc - film i soundtrack.Nawiasem mówiąc. To film z '82 roku? Zawsze wydawało mi się, że to jakaś hollywoodzka superprodukcja z lat '60
We rob the rich, the poor; then steal a little more.
wykorzeniony
"To be! To be sure beats the shit out of not to be!" - John Belushi
"To be! To be sure beats the shit out of not to be!" - John Belushi
Fęks.Wajuś pisze:http://www.shouldasaid.com/archives/000235.html
Problem w tym, że ja tego filmu nigdy nie oglądałem. Znam tylko ten fragment z czołówki i na dodatek pamiętam go już dzisiaj jak przez mgłęWajuś pisze:E tam, pachnie latami 80-tymi na odleglosc - film i soundtrack.
Dobra, to teraz tylko głośniki na full i zaczynamy znęcać się nad sąsiadami
BTW, to "umc, umc" w tle tam zawsze było? Brzmi jak remix Limahla
Nie darowałabym sobie, gdyby choć jeden miłośnik kina przegapił tę okazję, więc ogłaszam: słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie! Trzeci Człowiek w telewizji! Rzecz klasyczna i kultowa. Orson Welles(!) + zdjęcia(!) + klimat + temat muzyczny = arcydzieło. Ale co ja się będę rozpisywać. Kto chce, niech czyta.
http://www.alekino.pl/cgi-bin/alekino/f ... %25B3owiek
Może jeszcze dodam dla usprawiedliwienia, że przecież wiele gier zostało zainspirowanych przez tzw. film noir (choćby cykl Tex Murphy czy Discworld Noir), a niektóre motywy z tego filmu, jak np. ucieczka czy pogoń w kanałach, to ja mam ostatnio w co drugiej grze.
http://www.alekino.pl/cgi-bin/alekino/f ... %25B3owiek
Może jeszcze dodam dla usprawiedliwienia, że przecież wiele gier zostało zainspirowanych przez tzw. film noir (choćby cykl Tex Murphy czy Discworld Noir), a niektóre motywy z tego filmu, jak np. ucieczka czy pogoń w kanałach, to ja mam ostatnio w co drugiej grze.
-
- Posty: 775
- Rejestracja: pn 21 lut 2005, 12:32
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Believe It or Not!
Kto grał w doskonałą The Riddle of Master Lu ten się pewnie ucieszy:
Tim Burton przymierza się do realizacji filmu, bohaterem którego ma być Robert Ripley (źródło). Smuci jedynie udział Jima Carreya w tym projekcie.
Tim Burton przymierza się do realizacji filmu, bohaterem którego ma być Robert Ripley (źródło). Smuci jedynie udział Jima Carreya w tym projekcie.
I believe whatever doesn't kill you simply makes you... stranger.