Strona 7 z 22

: pt 14 lip 2006, 19:39
autor: kNOT
Elum pisze:Grim Fandango: The Movie
To bardzo dobra wiadomość...

Miewam ostatnio problemy z zaśnięciem :(

Co prawda robi się już chłodniej, ale dobry film do poduszki zawsze się przyda :D

Na samą myśl robię się seeennyyy...

: czw 20 lip 2006, 10:56
autor: tetelo
A ja sobie oglądam Atak Klonów.

Lepiej niech Moc będzie z Wami 8)

: pn 24 lip 2006, 08:52
autor: Virgo C.
Ja w dniu premiery byłem na Piratach z Karaibów: Skrzynka umarlaka. Nieubłagane prawa marketingu już się wszędzie wcisną...

: czw 31 sie 2006, 12:08
autor: tetelo
Niedługo premiera filmu The Black Dahlia. Z grą chyba niewiele będzie miał wspólnego, poza tytułem i motywem morderstwa młodej aktorki. Nie wygląda też niestety na film dla mnie, ale klimatyczny trailerek da się obejrzeć, a nawet kusi. Panów skusić może Scarlett Johansson.
Nothing stays buried forever. Nothing. - to brzmi jak motto dla pewnego miłośnika horrorów ;-), który coś ostatnio rzadko tu zagląda, a szkoda.

: czw 31 sie 2006, 12:23
autor: kNOT
A ja wczoraj oglądałem Kytice (kultovní kniha české literatury očima kameramana a režiséra F. A. Brabce; sedm balad K. J. Erbena jako sedm hororů).

: śr 04 paź 2006, 12:21
autor: elemeledudek
Rzadko bo sę motorek kupiłem i trochę brak mi czasu. Jesień idzie, więc motrek do garażu i do przygodówek marsz.
Co do filmów, to polecam horror REEKER. Niby oklepane chwyty, a jednocześnie bardzo świezy kawałek "straszaka". Byłem pod wrażeniem. Film nalezy ogladac do samego kona, bo wtedy dopiero sie wszystko wyjaśnia.

O ile oczywiście o mnie była mowa.

: śr 04 paź 2006, 20:31
autor: Virgo C.
To ja się może podziele wrażeniami z dwóch ostatnio widzianych filmów :)

Plac Zbawiciela - Film, który z pewnością nie pozostawia widza obojętnym po wyjściu z kina. Daleki jestem od twierdzenia, że Jowita Budnik to nowa gwiazda polskiego kina, jednak kreacja zarówno jej jak i Ewy Wencel są naprawdę bardzo dobre (czego nie można już powiedzieć o głównej roli męskiej). Dodatkowo zdjęcia, przynajmniej u mnie potęgowały nastrój tego domowego piekiełka, z wierzchu przykrytego pozorami normalnej, kochającej się rodziny. Naprawdę warto wybrać się do kina
Zakochany Paryż - czyli 18 pieciominutowych etiud o Paryżu i miłości. Wiele słynnych nazwisk zarówno reżyserów jak i aktorów, a mimo to film bardzo nierówny. Niektóre etiudy trafiły tam chyba przez pomyłke, niektóre mogłyby być świetnym punktem wyjścia do filmu pełnometrażowego. Rozczarowałem się etiudą braci Coen i Gussa van Santa jak i rolą Natalie Portman. Po Wesie Cravenie też się nieco więcej spodziewałem. Ale jest kilka etiud, które powodują iż ten film naprawdę warto zobaczyć (o miłości mimów, etiuda Depardieu, etiuda z N. Noltym w jednej z głownych ról). Jeśli komuś nie przeszkadza formuła kalejdoskopu to miło spędzi 2 godziny w kinie :)

: śr 04 paź 2006, 21:26
autor: tetelo
Wes Craven zrobił tę parodię horroru? Rzeczywiście ulżyło mi, gdy się skończyła. Jednak w przypadku większości nowelek żal było, że się kończą, bo każda była na swoj sposób interesująca. Zgadzam się co do wymienionych jako najlepsze (szczególnie ta z Geną Rowlands i Benem Gazzarą, no i Depardieu jako barmanem), ale będę bronić braci Coen. To było pięć minut kapitalnej zabawy! Nie rozumiem tylko, dlaczego ja przez cały czas niemalże histerycznie się śmiałam, a dopiero pod koniec dołączyło do mnie parę innych osób na sali. :|
Poza tym zabawna była amerykanska listonoszka, ale to już raczej śmiech przez łzy.

: czw 05 paź 2006, 07:53
autor: elemeledudek
Wes Craven sie tam wkręcił?? Chłopak zupełnie już chyba zatracił swój talent. A pomyśleć, że kiedyś wyznaczał trendy w horrorowym półswiatku.

: czw 05 paź 2006, 12:28
autor: Virgo C.
Craven nie nakręcił tego z Woodem o miłości wampirów ale następną etiudę, z duchem Oscara Wilde'a (którego zresztą zagrał reżyser tego wcześniejszego gniotu).
Co do braci Coen - ja też się śmiałem ale po prostu po Fargo, Big'u Lebowskim czy Złym świętym Mikołaju spodziewałem się czegoś odrobinę innego. A nie etiudkę o tym, jak jakaś pusta trzpiotka nakręca swojego przygłupiego chłopaka całując się z innym. Ot, smęcenie zawiedzionego nieco widza ;)

A co do listonoszki - jak ja byłem na sali kinowej to śmiali się wszyscy za wyjątkiem mojej dziewczyny. I tam z kolei ona nie rozumiała dlaczego ludzie się śmiali. A moje tłumaczenie, iż 7 lat się uczyła francuskiego, aby zobaczyć Paryż, a potem opisuje go takimi okrągłymi, typowymi dla kogoś kto ma mały zasób słownictwa zdaniami oraz fakt, iż będąc we Francji je w chińskiej restauracji jakoś ją nie przekonało...

Za to etiudy z fryzjerem sam za cholere zrozumieć nie potrafię :(

: czw 05 paź 2006, 12:34
autor: elemeledudek
Ja we francuskiej restauracji też bym sie nie stołował. Przecież oni tam jedza żaby, ślimaki, mózgi (hyhyhy ;) ) i inne podroby. Też bym pewnie do Pizzy Hut poszedł.

: czw 05 paź 2006, 12:59
autor: Virgo C.
Jadłem ślimaki we Francji, grilowane bawole oko w Chorwacji więc nawet jakby tam podawali Cthulhu w galarecie bym spróbował ;)

: ndz 08 paź 2006, 15:58
autor: tetelo
Virgo Celltharion pisze:...spodziewałem się czegoś odrobinę innego. A nie etiudkę o tym, jak jakaś pusta trzpiotka nakręca swojego przygłupiego chłopaka całując się z innym.
A dla mnie to było o turyście, który konfrontuje tekst przewodnika z paryską rzeczywistością. Zbitki tego tekstu ze scenką z metra (plus oczywiście twarz Steve'a Buscemiego) dawały surrealistyczny efekt komiczny. Taka kpina z naiwnej idealizacji Paryża jako miasta zakochanych.
A co do listonoszki - jak ja byłem na sali kinowej to śmiali się wszyscy za wyjątkiem mojej dziewczyny.
Bo tak naprawdę to była bardzo smutna historia o samotności.
Za to etiudy z fryzjerem sam za cholere zrozumieć nie potrafię :(
Ja też nie. Może tam są jakieś aluzje, których nie umiemy odczytać.

BTW historię o mimach, jedną z najlepszych w tym zestawie, zrobił Sylvain Chomet od Tria z Belleville.

: ndz 08 paź 2006, 21:16
autor: kNOT
Byłem na tym dzisiaj, dosłownie przed chwilą...

Największe wrażenie zrobił na mnie plakat z zapowiedzią premiery. 10 października w polskich kinach pojawi się film, który ja nie tak dawno kupiłem na DVD. I chyba go sobie za chwilę na złość politycznej poprawności obejrzę...

: wt 10 paź 2006, 17:31
autor: Virgo C.
tetelo pisze:A dla mnie to było o turyście, który konfrontuje tekst przewodnika z paryską rzeczywistością. Zbitki tego tekstu ze scenką z metra (plus oczywiście twarz Steve'a Buscemiego) dawały surrealistyczny efekt komiczny. Taka kpina z naiwnej idealizacji Paryża jako miasta zakochanych.
No tak nie do końca, metro to akurat dość mało reprezentatywna część Paryża, a np. informacja jakie są objawy jakiejś choroby wenerycznej i że bierze on kawałek okruszka w ustach dziewczyny właśnie za takowy symptom to już raczej bardziej pasuje do przewodnika po Tajlandii :)
Bo tak naprawdę to była bardzo smutna historia o samotności.
Owszem, ale o tym niejako dowiadujemy się jakiś czas potem (m.in jak wspomina o swoim byłym i kiedy ostatni raz go widziała). Ale tak zachowuje się jak stereotypowy amerykański turysta i przynajmniej w moim wypadku to powodowało śmiech.
Za to etiudy z fryzjerem sam za cholere zrozumieć nie potrafię :(
Ja też nie. Może tam są jakieś aluzje, których nie umiemy odczytać.