Dzisiaj rano w wiadomościach w Antyradiu usłyszałem właśnie taką informacje. Podobniez w przyszłym roku na stadione ma zagrać Rolling Stones a miesiąc później właśnie Genesis z Philem Collinsem na wokalu. Jeżeli by ktokolwiek miał w tym teamcie jakiekolwiek informacje lub znalazł cos na ten temat w necie to proszę dac znać.

Znalazłem tylko taką ogólną informację. Koncerty zacne, może się na Genesis wybiorę.

Może?? Dla mnie to spełnienie marzeń. Choć jeszcze by sie Peter Gebriel z składzie przydał, ale nie można mieć wszystkiego. Jeżeli koncert dojdzie do skutku, to ja biorę urlop i stoję pod stadionem od rana aby się pod scenę dostać.

Kurde, Genesis! Ciekawe po ile będą bilety.

Jakby tam byl w tym Steve ..

I stało się. Na dzisiejszej konferencji prasowej Phil Collins, Mike Rutheford i Tony Banks potwierdzili krążące od wielu tygodni plotki - powrót Genesis jest faktem! Grupa wyruszy na trasę koncertową pod szyldem "Turn It On Again - The Tour 2007" w składzie : Collins, Rutheford, Banks, Darryl Stuermer i Chester Thompson - nie spełniły sie więc nadzieje fanów na powrót w najsłynniejszym składzie, z Peterem Gabrielem i Steve Hackettem. Istnieje jednak szansa, że Peter dołączy do zespołu gościnnie na kilku koncertach.

W trakcie nadchodzącej trasy Genesis dotrą także i do Polski - 21 czerwca 2007 zagrają na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Bilety, w cenie od 110 do 500 zł, mają byc w sprzedaży od 24 listopada.

No i pięknie. Ja tam bede napewno. Ktos jeszcze sie pisze??

Narazie w przyszłą niedziele wybieram się na koncert Możdżera, Danielssona i Fresco, a dzień wcześniej na Crackow Klezmer Band

Ale do czerwca pewnie będę wiedział czy się wybrać czy nie (może będzie z tego kolejny zlot ?)

Trochę drogie te bilety. Te za 100 to pewnie będzie widok z okien ostatnich pięter "kukurydz" na 1000-leciu

Jakby co to moge na tych balkonach załatwić za 50
Ja nie bedzę w tym wypadku sępić. Wywalam gruba kase i idę pod scenę.

No i jak ekipa, idzie ktoś? Bilety tylko 110 na plyte. Ja kupuje dzisiaj w Media Markt.

To już dzisiaj

Kurde, co jak co, ale pogoda była ch... brzydka.

Ale za to jaki koncert. Ehh, na "Carpet Crowlers" (czy jak tam to sie pisze) tom sie normalnie wzruszył.
"Fuckin deszcz" faktycznie dał popalić, choć puki koncert trwał i ludziska w kupie stali to było ciepło. Najgorsza była droga do domu. Zime i klejace sie ubranie nie było przyjemne. Ale przeżycie niezapomniane i to najważniejsze.