Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky

Awatar użytkownika
jarecki83
Posty: 201
Rejestracja: ndz 03 maja 2015, 22:37
Lokalizacja: Zielona Góra

Seria Blackwell

Post autor: jarecki83 »

Właśnie zakończyłem moją przygodę z tą chyba najbardziej rozpoznawalną twórczością Dave'a Gilberta. Przebrnąłem przez całą serię jednym ciągiem, by móc się w tym wszystkim jakoś połapać (choć i tak miałem pewne problemy pamięciowe już paru dniach przerwy od gry), no i tak mi w sumie zleciał cały miesiąc.

Z perspektywy czasu uznaję to za zły pomysł - zbyt szybko zaczęła mi doskwierać schematyczność zagadek, a ratowanie zagubionych dusz stało się rutyną... Rozbicie serii na dłuższy okres czasu pozwoliłoby mi nabrać głodu na kolejne epizody, no ale że chciałem potraktować całość jako jeden pełnometrażowy film, a nie serial, to wyszło, jak wyszło :ble:

Niemniej, bywały momenty zauroczenia, szczególnie na początku, gdy nic nie było jeszcze jasne, a każde wydarzenie zaskakiwało. Potem, w okolicach drugiego, czy trzeciego epizodu wkradła się nuda, chociaż sytuację niejednokrotnie ratował główny wątek, chwilowo rozbudzając moją ciekawość podczas zwrotów akcji. Na koniec sprawy zaczęły się zbytnio komplikować, wszystko zaczęło nabierać tak ogromnego znaczenia, jakby autorzy koniecznie chcieli uczynić fabułę pełną hollywoodzkiego rozmachu - chyba trochę niepotrzebnie. Za to zakończenie było niezłe - chociaż nie wzbudziło we mnie tak wielkich emocji, jakie oczekiwałem po przeczytaniu paru opinii, to podobało mi się ostateczne, jakby bezkompromisowe ukazanie losu pani Blackwell.

Co do oprawy, to mam mieszane odczucia. Lubię stylistykę retro, ale wkurzał mnie brak konsekwencji. Nie pasowały mi tu elementy w wyższej rozdzielczości, czasami nawet czcionki nie pasowały do całości. Wolę, gdy autorzy trzymają się jednej koncepcji i nie kombinują. Natomiast ostatni epizod to ogromny skok jakościowy w stosunku do całej reszty. Doskonałe, pełne detali lokacje robią świetne wrażenie. Uwielbiam śnieżne scenerie na ekranie monitora, a te w Blackwell Epiphany szczególnie mnie urzekły za sprawą wspaniałego oświetlenia. Jeśli zaś chodzi o muzykę, to cała seria wydaje się trzymać podobny, dobry poziom. Dubbing również wypada nieźle, szczególnie mile wspominam Joeya i ciotkę Rosy.

Powtarzalność zagadek i właściwie mechanika całej zabawy zaczęły się ujawniać już w drugim epizodzie. W sumie nie ma z tym aż tak wielkiego problemu, bo pomimo wielu ograniczeń autorzy potrafili co jakiś czas stworzyć sytuację na tyle odmienną od poprzedniej, że nawet brakowało mi pomysłów na rozwiązanie. Mimo to, chciałoby się czegoś więcej. Miło by było, gdyby Joey zdobywał co jakiś czas jakieś nowe zdolności, to z pewnością urozmaiciłoby rozgrywkę.

Całą serię oceniam na 7/10 i ogólnie polecam miłośnikom kryminałów, szczególnie tym nie nastawionym wrogo do grafiki retro. Nie polecam za to ogrywać wszystkich epizodów jeden po drugim, lepiej odetchnąć na jakiś czas między odcinkami :)
ODPOWIEDZ