A czym dla Ciebie jest wiarygodność? Tym, że zgadzasz się z recenzentem? To w takim razie żaden serwis nie jest wiarygodny (komercyjny, czy fanowski) bo zawsze znajdą się ludzie, którzy z recenzentem się nie zgodzą i raz będzie ich więcej, raz mniej.aegnor pisze: Tym, że serwis komercyjny:
...
2) pewna minimalna wiarygodność jest dla niego elementem strategicznym, determinującym w dalszej perspektywie zysk,
A poza tym, pewnie znany Ci jest dość głosny przypadek pewnej recenzji Kane & Lynch, która miała na końcu zbyt niską ocenę i to co stało się potem, obnażyło wiarygodność, dość sporego komercyjnego serwisu.
A co powiesz o wiarygodności komercyjnych serwisów, które dla przykładu recenzując GTA 4, wymieniają wady, a potem dają ocenę 10/10, tłumacząc to tym, że nie mogą dać 11.
Idąc dalej, komercyjne serwisy, które są partnerami biznesowymi dostają więcej od dystrybutorów, więc w zasadzie będą starały się iść na rękę im, a nie czytelnikom...
Gdzie więc jest to minimum wiarygodności?
O jakiej smyczy mówimy? Bo poza pewnym limitem czasowym na artykuł, który dla serwisów niekomercyjnych jest nieco inny, niż dla tych, które w ten sposób zarabiają, nie ma żadnej innej smyczy. Siedzę w GGK już chwilkę i nie zdarzyło się, aby wydawca nawet zasugerował, jaka ma być ocena. Choć raz jeden z wydawców obraził się za zbyt niską jego zdaniem ocenę kultowej gry, to jednak nie zmieniliśmy jej, bo recenzję napisał właśnie specjalista od gatunku...aegnor pisze: Tak. Jak bierze się kasę, to jest to praca. Jak robi się za friko, to powinno to być hobby. A tu ni pies, ni wydra - z jednej strony nic wartościowego z tego nie wynosi, z drugiej dobrowolnie wchodzi pod smycz dystrybutora.
A teraz zastanów się i odpowiedz sobie na pytanie. Dlaczego recenzent, który musi sam sobie kupić grę, kupił właśnie tę konkretną. Skąd wiedział, że to właśnie ta jest warta zakupu, a nie inna?aegnor pisze:Kiedy wiem, że recenzent musi sam wysupłać gotówkę na opisywane gry, sam brak recenzji staje się trafną recenzją.
A mnie się wydaje, że tego typu dyskusje są wywoływane częściej iż recenzent po prostu ma inne zdanie, niż osoba, która taką dysputę zaczyna. Sam też kilka razy byłem celem takiej krytyki i zawsze na tapecie było moje spojrzenie na grę. Nie styl recenzji, czy znajomość gatunku, a właśnie moje odczucia.TexMurphy pisze:Fajnie, że komuś się chce, ale ja do takiego pisania zaufania nie mam za grosz, w czym każdorazowo utwierdzają mnie teksty takie jak ten, który wywołał niniejszą dyskusję
W "ulubionych" fragmentach z zapowiedzi DMH jest tylko jedna rzecz, z którą Henry mógł nie wyskakiwać. To jedno zdanie "Miłośnicy przygodówek lubią takie elementy." Reszta, to kwestia gustu piszącego i ewentualnie powinno to być ubrane w nieco inne słowa.
Sumując to wszystko...owa pamiętna wpdaka z recenzją Selene, dała mi i całej redakcji do myślenia. Dlatego też gry do recenzji dostają w 90% przypadków ludzie, którzy dany gatunek lubią i znają. W wypadkach losowych, szuka się "zastępstw", ale są to sytuacje, gdy speców gatunkowych mamy akurat niewielu czynnych, a dystrybutorzy zasypali nas grami (Sammy miał ostatnio taką klęskę urodzaju...jeszcze się spod niej wygrzebać nie może i kilka przygodówek poszło do innych osób). Natomiast jeśli chodzi o zapowiedzi, to redaktorzy GGK sami szukają sobie tematu do zapowiedzenia, jeśli mają chęć i czas.
I nawiązują jeszcze do słów Tex'a. Masz rację...można zrezygnować. To jest najłatwiejsze. GGK wybrało drogę trudniejszą. Są tacy, którzy nas czytają, dzięki czemu nas wspierają. Są też tacy, którzy wiedząc iż jesteśmy niekomercyjni, skazują nas na porażkę. Chce nam się, więc nie jesteśmy godni zaufania. I to już jest dla mnie "nieco" smutniejsze.
I to chyba na tyle. Gildia działa i działać będzie. GGK będzie budować zespół piszący uczciwie, a nie podlizujący się wydawcom, czy piszący pod publikę.
Do zobaczenia.
PS. Jak ktoś jest z Gdańska (lub będzie w Gdańsku) a przeczytał cały ten post, ma u mnie piwo.