...czyli o tłumaczeniu i graniu w przetłumaczone przygodówki.

Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky

Awatar użytkownika
Davero
Posty: 880
Rejestracja: wt 07 lut 2006, 12:06
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Davero »

tetelo pisze:
Davero o Carte Blanche pisze:gra ma być zlokalizowana...
Też czytałam chłodne recenzje, co swego czasu powstrzymało mnie od zakupu z zagranicznego sklepu. Dwadzieścia zł za polską wersję kinową (tak pisze PLAY) mogę zaryzykować.
Jasne. Tylko dla mnie - biorąc pod uwagę umiejętności językowe - wersja kinowa oznacza, że będę sobie mógł (zazwyczaj) skorygować ze słuchu ewentualne rozbieżności między oryginałem, a tłumaczeniem - rozumieć, o co naprawdę chodzi.
Natomiast jeśli zabawa ma się rzeczywiście opierać na, krótko mówiąc, "ciekawych" dialogach, to obawiam się, że:
a) polskie tłumaczenie tej "ciekawości" nie odda
b) a mój odbiór oryginału ze słuchu wystarczy do zrozumienia, ale - niestety - zapewne już nie do czerpania w pełni przyjemności z owej "ciekawości".

Tak, że jak bym mógł wybierać wolałbym w pierwszej kolejności dobre polskie tłumaczenie (czego w świecie gier komputerowych można szukać ze świecą więc na to nie liczę zwłaszcza, że gra wyjdzie jako budżetówka), a w dalszej - pełną angielską wersję językową, żebym słuch mógł wspomagać wzrokiem.
Chciał(a)byś jakiejś zmiany na Przygodoskopie? Napisz TUTAJ lub TUTAJ :)
Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Post autor: tetelo »

Cóż, mnie wersja kinowa satysfakcjonuje, ale zdaję sobie sprawę, że czerpanie z niej korzyści wymaga pewnego osłuchania z językiem. Natomiast ze zdumieniem przeczytałam, że prawie 70% ankietowanych na pewnej hiszpańskiej stronie opowiada się za pełną lokalizacją (dubbing + napisy), prawie 30% za wersją kinową, a tylko niecały procent uczestników sondy chce grać w niehiszpański oryginał.
Awatar użytkownika
Davero
Posty: 880
Rejestracja: wt 07 lut 2006, 12:06
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Davero »

Może mają po prostu dobre tłumaczenia, a nie Black Mirrory czy inne Conspiracies, albo Hitchcocki ("skurcz!" :P). A może przemawia przez nich swego rodzaju lenistwo - dużo łatwiej przecież grać, rozumiejąc mimochodem, co mówią postacie, niż się wpatrywać w napisy, czy wsłuchiwać w obcy język.

Na rynku książki w Polsce pewnie też egzemplarze danego tytułu sprzedawane w oryginale stanowią znikomy odsetek całości i traktujemy to jako zjawisko zwyczajne. Choćby nawet niektórym czytelnikom nie podobały się "piaskale", czy "Wolanie", wprowadzane do polskiej wersji językowej przez tłumaczy, starających się stworzyć przekład i wierny, i piękny (oddający ducha oryginału) zarazem, to i tak - w większości - kupią polską wersję, przynajmniej na początek. Swoją drogą ciekawe jaka byłaby reakcja rynku czytelniczego na książkę przetłumaczoną w sposób typowy dla gier - miejscami bełkotliwie, z błędami, czasem bez związku z oryginałem...? :buhaha:

Gdyby nasi wydawcy gier komputerowych zaczęli wreszcie częściej używać do tłumaczenia ludzi znających się na rzeczy i testować gry przed wydaniem, pewnie sam bym się zapisał do tej grupy 70% (z okazjonalnymi wyjątkami dla grupy 30%). Przecież tylko człowiek obeznany z niuansami obcego języka może odbierać go tak samo "szeroko", jak własny. Oczywista jest więc IMHO preferencja dla tego ostatniego.
Chciał(a)byś jakiejś zmiany na Przygodoskopie? Napisz TUTAJ lub TUTAJ :)
Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Post autor: tetelo »

Twoje logiczne i sensowne argumenty uświadomiły mi, że i w tej kwestii jestem jakaś nietypowa, bo dla mnie im trudniej, tym lepiej. Po prostu gra to dla mnie także okazja do nauki czy utrwalania języka obcego, nawet jeśli mam z nim na co dzień żywy kontakt. A dla osób pozbawionych w realu kontaktu z żywym językiem właśnie wersję kinową uważam za najlepszą ze względów edukacyjnych; masz (lepsze czy gorsze) tłumaczenie przed sobą, a jednocześnie osłuchujesz się z mówionym angielskim (francuskim, rosyjskim itd.) - uczysz się bawiąc. No w każdym razie ja tak mam, że lubię zabawę w jakimś tam stopniu rozwijającą, inaczej dokucza mi poczucie traconego czasu. Pełną lokalizację odbieram jako zamykanie mnie w getcie, odcinanie od możliwości rozwoju, nauki czegoś nowego. Ot, takie filologiczne zboczenie.

A skoro już o tych bardziej "pouczających" grach mowa, to czy poza mną ktoś pokusił się o demo GC: Palestine? Czy ma dźwięk w dialogach? A może wie coś o możliwości zapisu? Pytam tutaj, bo z powodu kłopotów ze znalezieniem właściwej szufladki gra najczęściej klasyfikowana jest jako przygodowa/rpg.
Awatar użytkownika
Davero
Posty: 880
Rejestracja: wt 07 lut 2006, 12:06
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Davero »

Rzeczywiście, masz rację. Granie w ten sposób to świetna okazja do nauki, pozwalająca połączyć przyjemne z pożytecznym.

Tyle tylko, że w obecnych warunkach "lokalizacyjnych" panujących w naszym kraju mam wrażenie, że uczę się więcej grając w wersję z angielskimi napisami i angielskimi głosami. Bo polska lokalizacja dość często nie pozwala tak naprawdę bezpiecznie uczyć się ze słuchu patrząc na tekst, będąc nazbyt często: dowolną, niekompletną, błędną, "polskawą"... Raczej mam odruch kontrolowania czy aby w tych napisach na pewno wszystko w porządku jest. Choć to, bez dwóch zdań, także jakaś nauka.

Tak, że - skoryguję poprzednie stanowisko - przy dobrych kinowych lokalizacjach może jednak rzeczywiście częściej zapisywałbym się do owych 30% wolących wersje kinowe (w końcu filmy na DVD zwykle oglądam właśnie z napisami, a nie z lektorem; choć kwestia lektora czy dubbingu pełną gębą to osobna para kaloszy), czasami przechodząc na stronę 70%-owej większości, a zupełnie okazjonalnie sięgając po grę w pełni oryginalną językowo.
tetelo pisze: A skoro już o tych bardziej "pouczających" grach mowa, to czy poza mną ktoś pokusił się o demo GC: Palestine?
Oglądałem na razie stronę tylko. Tytuł budzi pewne nadzieje, mimo że edutainment za dobrze dotąd producentom gier nie wychodził.
W każdym razie już po jednej wizycie zakonotowałem sobie w pamięci, żeby śledzić jej losy.
Chciał(a)byś jakiejś zmiany na Przygodoskopie? Napisz TUTAJ lub TUTAJ :)
Awatar użytkownika
Rosiu
Posty: 29
Rejestracja: ndz 27 maja 2007, 11:17

Post autor: Rosiu »

Davero pisze:Bo polska lokalizacja dość często nie pozwala tak naprawdę bezpiecznie uczyć się ze słuchu patrząc na tekst, będąc nazbyt często: dowolną, niekompletną, błędną, "polskawą"...
No bo to trochę wymaga od tłumacza, łatwiej mu jest robić pełną lokalizację, bo może ustawiać kwestie pod swoje wymagania, jak choćby Bartek Wierzbięta Shreka, gdzie robił kwestie pod Stuhra ("Latać każdy może"; "Shrek, ja w dół patrzę!", itd.) Przy lokalizacji kinowej takiej dowolności nie ma, ale satysfakcja jest większa jak potem chwalą :D
tetelo pisze:A skoro już o tych bardziej "pouczających" grach mowa, to czy poza mną ktoś pokusił się o demo GC: Palestine?
Ja dziś uderzam, żeby to kupić. Bardzo mi się podobał in-game movie.
Awatar użytkownika
kNOT
Posty: 800
Rejestracja: sob 19 lut 2005, 17:30
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: kNOT »

tetelo pisze:osłuchujesz się z mówionym angielskim (francuskim, rosyjskim itd.)
Davero pisze:grając w wersję z angielskimi napisami i angielskimi głosami
I tyle w tym temacie.

Lata jeszcze upłyną, nim ludzie wreszcie zrozumieją, że oryginalny nie równa się angielski.

Zresztą, jeśli ktoś chce wersją zangielszczoną. może sobie taką kupić.

Polakom niech jednak da możliwość grania w Polsce po polsku...
Psychonauts to świetna przygodówka
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk
elemeledudek
Posty: 775
Rejestracja: pn 21 lut 2005, 12:32
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: elemeledudek »

Tylko i wyłącznie wersja kinowa.
Po "piersze primo" dlatego, że podobnie jak tetelo lubie sie czegoś nauczyć przy okazji zabawy.
Po "drugie primo" niechce zachodzić w głowę, czy przypadkiem nie moge rozwiazać jakiejś zagadki dlatego, że coś zostało źle przetłumaczone. Takie nieodparte wrażenie miałem na przykład podczas pieczenia ciastek z Still Life.
Po "trzecie primo" polscy aktorzy którzy podkładają głosy najczęściej robią to bez przekonania i nie przykladając sie, co niestety powoduje że nawet grać sie odechciewa.
Obecnie gram: Tajne Akta 2 Puritas Cordis
TexMurphy
Posty: 537
Rejestracja: ndz 20 lut 2005, 14:13
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Post autor: TexMurphy »

Jak już niejednokrotnie wspominałem ideałem jest wersja kinowa. Dla mnie dołownie ideałem - bo nie ma właściwie żadnych słabych stron, w przeciwieństwie do pozostałych opcji. Jeśli ktoś zna język - to może słuchać, nie martwiąc się o błędy w tłumaczeniu. Jeśli ktoś nie zna w ogóle, albo zna w stopniu kiepskim (jak ja) - może czytać, przy okazji faktycznie co nieco się ucząc, a sama gra w pełni zachowuje swój klimat i oryginalny kształt, na co głosy też przecież mają niebagatelny wpłwy.
"Jeszcze trochę, a każdy będzie musiał kupować oddzielny chleb dla każdego członka rodziny - i rejestrować go na stronie piekarni, żeby mogła monitorować, czy nie podzielił się przypadkiem z kim innym." Fitz
Awatar użytkownika
Davero
Posty: 880
Rejestracja: wt 07 lut 2006, 12:06
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Davero »

kNOT pisze:
tetelo pisze:osłuchujesz się z mówionym angielskim (francuskim, rosyjskim itd.)
Davero pisze:grając w wersję z angielskimi napisami i angielskimi głosami
I tyle w tym temacie.

Lata jeszcze upłyną, nim ludzie wreszcie zrozumieją, że oryginalny nie równa się angielski.
Wycinając fragmenty z kontekstu można oczywiście udowodnić dowolną tezę, pytanie - po co?

Na stwierdzenie Tetelo: "A dla osób pozbawionych w realu kontaktu z żywym językiem właśnie wersję kinową uważam za najlepszą ze względów edukacyjnych; masz (lepsze czy gorsze) tłumaczenie przed sobą, a jednocześnie osłuchujesz się z mówionym angielskim (francuskim, rosyjskim itd.) - uczysz się bawiąc."

Odpowiedziałem: "Tyle tylko, że w obecnych warunkach "lokalizacyjnych" panujących w naszym kraju mam wrażenie, że uczę się więcej grając w wersję z angielskimi napisami i angielskimi głosami. Bo polska lokalizacja dość często nie pozwala tak naprawdę bezpiecznie uczyć się ze słuchu patrząc na tekst (...)".

Widać różnicę? W polskich warunkach "lokalizacyjnych" nie ma (a przynajmniej ja się nie natknąłem) gier w językach obcych innych niż angielskie. Dyskutując o walorach edukacyjnych wersji spolonizowanych kinowo w porównaniu do wersji w pełni obcojęzycznych na podstawie własnych doświadczeń, opierałem się na tym, z czego sam korzystam. Co innego nie miałoby sensu. Co nie znaczy, że to co innego nie istnieje.


A wracając do wypowiedzi Elemeledudka i Texa. Naprawdę nie chcielibyście mieć dobrych pełnych polskich wersji? To tak, jakby chcieć oglądać Shreka zlokalizowanego kinowo :o Byłby waszym zdaniem lepszy, bo walory takie, czy inne...? Zwłaszcza, gdyby był przetłumaczony bardziej wiernie niż pięknie, bo trudniej byłoby odejść od słyszanego przez odbiorcę oryginału?

Dziś opowiadam się za kinową lokalizacją, jako za "mniejszym złem" - bo skoro mają Polacy spartaczyć tłumaczenie, to niech spartaczą tylko część (i nie wsadzają swoich beznadziejnych aktorów podkładających głosy). Ale gdyby robili to dobrze...

Nigdy nie denerwował was brak możliwości spokojnego śledzenia akcji, bo trzeba było się wpatrywać w napisy i szybko czytać, żeby zdążyć (czasami prędkość ich przewijania bywa mało wygodna)?

BTW. Odnośnie do zagadki z ciasteczkami polonizacja kinowa nie pomagała, bo bohaterka - o ile pamiętam - nie mówiła o składnikach, a tylko czytała o nich.
Chciał(a)byś jakiejś zmiany na Przygodoskopie? Napisz TUTAJ lub TUTAJ :)
Awatar użytkownika
aegnor
Posty: 1133
Rejestracja: czw 05 maja 2005, 20:52
Lokalizacja: Tychy
Kontakt:

Post autor: aegnor »

Ja preferuję wersje kinowe, ale ujmę się też za pełnymi polonizacjami - w związku z różnicami płacowymi na linii my-Zachód, nasi dystrybutorzy mogli sobie pozwolić od czasu do czasu na zatrudnienie do dubbingu uznanych aktorów i w kilku przypadkach dało to znakomity efekt.
Moje przygodówkowe granie czeka na wenę. Tymczasem zdarza mi się coś skrobnąć o klockach LEGO.
TexMurphy
Posty: 537
Rejestracja: ndz 20 lut 2005, 14:13
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Post autor: TexMurphy »

Davero pisze: Wycinając fragmenty z kontekstu można oczywiście udowodnić dowolną tezę, pytanie - po co?
Jak to po co? Jesteś tu już chyba na tyle długo, że wiesz po co ;)
Davero pisze: Naprawdę nie chcielibyście mieć dobrych pełnych polskich wersji? To tak, jakby chcieć oglądać Shreka zlokalizowanego kinowo :o Byłby waszym zdaniem lepszy, bo walory takie, czy inne...?
Widzisz... Problem tkwi chyba w tym, że ta dyskusja jest mocno teoretyczna. Póki co wciąż jestem w stanie wymienić raptem jeden tytuł, który można porównać do lokalizacji wspomnianego Shreka - The Longest Journey. No, może jeszcze Larry 7. Z drugiej strony - gdybym grał w TLJ zlokalizowaną kinowo, to na pewno nie tęskniłbym do polskiej wersji, bardzo bym się cieszył, że jest jak jest. Tym bardziej, że wspominając choćby głos Tima Curry czy całokształt serii Monkey Island bardzo się cieszę, że pełne lokalizacje nie były wówczas standardem.
Davero pisze: Nigdy nie denerwował was brak możliwości spokojnego śledzenia akcji, bo trzeba było się wpatrywać w napisy i szybko czytać, żeby zdążyć (czasami prędkość ich przewijania bywa mało wygodna)?
Jeśli o to chodzi - to nigdy. W końcu chodziło się trochę do kina :)
"Jeszcze trochę, a każdy będzie musiał kupować oddzielny chleb dla każdego członka rodziny - i rejestrować go na stronie piekarni, żeby mogła monitorować, czy nie podzielił się przypadkiem z kim innym." Fitz
Awatar użytkownika
kNOT
Posty: 800
Rejestracja: sob 19 lut 2005, 17:30
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: kNOT »

Davero pisze:Wycinając fragmenty z kontekstu można oczywiście udowodnić dowolną tezę, pytanie - po co?
Pozwolę się z Tobą nie zgodzić...

Nie jest prawdą, że wszyscy za wyjątkiem Ciebie są idiotami:

1. Nie żyję w przekonaniu, że cytowanie wypowiedzi znajdujących się na tej samej stronie niewiele tylko wyżej, jest mistrzostwem manipulacji.

2. Ludzie czytający ten wątek są zapewne w stanie przeczytać (i w większości robią to) wszystkie wypowiedzi i dodatkowo potrafią kojarzyć fakty.

Przydałaby Ci się odrobina pokory...

Szczególnie w obliczu beznadziejnych zangielszczeń gier rosyjskich (np. Midnight Nowhere całkowicie pozbawiony humoru) czy czeskich (niepochlebne opinie angielskich odbiorców o Black Mirror).

Wersje kinowe mogą mieć sens w przypadku wersji oryginalnych. Polskie napisy do wersji (marnie) zlokalizowanych (np. na angielski) podobać się mogą tylko ignorantom.
Psychonauts to świetna przygodówka
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk
Awatar użytkownika
Davero
Posty: 880
Rejestracja: wt 07 lut 2006, 12:06
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Davero »

Mam wrażenie, że Staś o niebie, Jaś o chlebie. We fragmencie mojej wypowiedzi, o której rozmawiamy nie mówiłem o tym, które wersje językowe gier dostępnych w Polsce mi się bardziej czy mniej podobają, ale z których - według moich odczuć - można się więcej (lepiej) nauczyć. Lepiej z wersji oryginalnych angielskich (z innymi oryginalnymi w Polsce nie mam do czynienia, co nie znaczy, że twierdzę, iż we wszystkich grach język angielski jest językiem oryginalnym), niż ze źle przetłumaczonych polskich wersji kinowych.

I - w tym kontekście - zgadzam się z Tobą, że jeszcze gorsza do tego celu będzie wersja kinowa, która nie dość, że jest źle przetłumaczona na polski, ale na dodatek jeszcze - źle przetłumaczona wcześniej z języka oryginału na angielski.
Chciał(a)byś jakiejś zmiany na Przygodoskopie? Napisz TUTAJ lub TUTAJ :)
Awatar użytkownika
kNOT
Posty: 800
Rejestracja: sob 19 lut 2005, 17:30
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: kNOT »

To może wypowie się obecny na forum specjalista zawodowo tłumaczący gry?

Które wersje są lepsze, tłumaczone z języka oryginalnego na polski, czy tłumaczone najpierw na angielski i dopiero później na polski?

W co lepiej zegrać, w pełną polską wersję językową otrzymaną z oryginalnej, czy w dowolną (pełną / kinową) wersję podwójnie tłumaczoną?

Czy lepiej jest zagrać w grę przetłumaczoną z języka oryginalnego, czy warto czekać na wersję angielską, by z opóźnieniem (albo też wcale nie) otrzymać wersję podwójnie tłumaczoną?

Czy ma sens nauka języka (np. angielskiego) z gier na ten język lokalizowanych?

Dlaczego mało kto w Polsce (albo nikt nie) narzeka na poziom angielskiej wersji językowej w sytuacji, gdy rodowici Anglicy nie zostawiają na niej suchej nitki?

Itd., itp.
Psychonauts to świetna przygodówka
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk
ODPOWIEDZ