...a bywa, że i komiksy. Naturalnie tylko te nieinteraktywne.

Moderatorzy: Elum, aegnor, jackowsky

Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Thriller czy horror

Post autor: tetelo »

W walce z własną "offtopicznością" zakładam ten wątek, nawet jeśli skończy się na dwóch postach.
Dla potomności: chodzi o sprecyzowanie definicji tych dwóch terminów i wskazanie różnicy między nimi, a dyskusja zaczęła się w Nowinkach... na str. 30.
Minuteman pisze:
tetelo pisze:W ogóle przeżywam straszny szok; wiele z moich ulubionych filmów zaliczają do gatunku, którego nie znoszę! :szok:
Nie przejmuj się, na tej liście jest sporo bzdur. Szczęki czy filmy z dokorem Lecterem (Czerwony smok, Milczenie owiec, Hannibal) to ma być horror? A cóż tam nadprzyrodzonego?
Te właśnie tytuły umieszczone są na innej liście thrillerów, na której ja z kolei odnajduję moje ulubione "hiczkoki" oraz Carrie. Co ciekawe, jest też na niej Rosemary's Baby, który to film już w szczegółowym opisie jest nazywany... horrorem. W ogóle w internecie panuje w tej kwestii straszny bałagan i dowolność.
BTW właśnie przykład filmu Polańskiego pokazuje, jak definicja oparta na występowaniu lub nie świata nadprzyrodzonego jest względna, a przez to mało przydatna. No bo jak to w końcu było: jesteśmy realistami i oglądamy koszmary i halucynacje paranoiczki czy wierzymy, że szatan obejmuje świat w posiadanie?
Awatar użytkownika
jackowsky
Posty: 2299
Rejestracja: wt 22 lut 2005, 10:43
Lokalizacja: Chorzów

Post autor: jackowsky »

Dlaczego człowiek posiada nieodpartą pokusę szufladkowania wszystkiego? Filmów, gier, obrazów czy książek? Choć, z jednej strony, niewątpliwie ułatwia to życie, wiemy bowiem z czym mamy do czynienia, to z drugiej strony, błędne zaszufladkowanie może pozbawić kogoś czegoś co by mu się podobało. Granice tych podziałów są bardzo płynne. Gdzie jest granica między burleską, a komedią, między komedią, a komediodramatem, czy wreszcie między thillerem a horrorem. Na pierwszy rzut oka, definicja podana przez Minutemana wydaje się rozsądna i dobrze określona, ale gdy się głębiej zastanowić... Zgodnie z tą definicją za horror uważa się film (grę) gdzie występują elementy nadprzyrodzone. Oczywiście od razu odrzucamy filmy (gry) fantasy (i sam stosuje szufladkowanie ;) ) gdzie magia występuje nagminnie i zgodnie z tą definicją powinny być horrorami. Pozostają nam produkcje, których akcja toczy się w normalnym świecie. Nasuwa się od razu pytanie: czy gdy bohater ma zdolności paranormalne (w końcu to również elementy nadprzyrodzone) czyli na przykład potrafi przewidywać przyszłość, używać telepatii lub wpływać na postępowanie innych. Wiem, że teraz można się spierać o granicę normalności i metafizyki, co będzie owocowało dalszymi sporami.

Ja dzielę filmy (i gry) na dobre i złe :)
Ostatnio skończone: Monolith PL (80%), Baldur's Gate 3 PL (80%), Crowns and Pawns: Kingdom of Deceit PL (60%), Alter Ego PL (50%), Boxville (60%)
Awatar użytkownika
Minuteman
Posty: 469
Rejestracja: czw 24 lut 2005, 19:40

Re: Thriller czy horror

Post autor: Minuteman »

tetelo pisze: Te właśnie tytuły umieszczone są na innej liście thrillerów,
No cóż, można przyjąć strategię etymologiczną: horrorem będzie wtedy każdy film, który przeraża, thrillerem -- taki, który wywołuje niepokój, "ciarki", a do gatunku suspense zaliczymy te pełne niepewności i zaskoczeń. Tylko takie bardzo osobiste podejście do sprawy tłumaczyłoby, skąd u licha na tej liście wzięł się lekki, graniczący wręcz z komedią film akcji, jakim jest True Lies. ;)
[...] na której ja z kolei odnajduję moje ulubione "hiczkoki" oraz Carrie.
Z "hiczkoków" cenię bardzo Rear Window i North by Northwest. Thriller/suspense pełną gębą.
A Carrie to, wg mnie, horror -- jeśli dobrze kojarzę, to mamy tam do czynienia z telekinezą itp.
Co ciekawe, jest też na niej Rosemary's Baby, który to film już w szczegółowym opisie jest nazywany... horrorem.
Bo tematyka filmu jest okołosatanistyczna, więc charakterystyczna dla horroru, bez zwględu na to, czy dziecko Szatana to fakt czy urojenie.
W ogóle w internecie panuje w tej kwestii straszny bałagan i dowolność.
Jak to w Internecie. :)
BTW właśnie przykład filmu Polańskiego pokazuje, jak definicja oparta na występowaniu lub nie świata nadprzyrodzonego jest względna, a przez to mało przydatna.[...]
Ale i tak lepsza, bo mniej osobista, niż te, które wymienialiśmy wcześniej.
jackowsky pisze:Dlaczego człowiek posiada nieodpartą pokusę szufladkowania wszystkiego? [...] Ja dzielę filmy (i gry) na dobre i złe :)

W krytyce filmowej nie tyle szufladkowanie, co rozpoznawanie gatunków jest jednak ważne. Polscy krytycy, często i z widomym skutkiem, stosują właśnie technikę, którą Jacek Dukaj w swoim tekście "10 sposobów na zgnojenie książki" nazwał "Po przyłożeniu złej miary".
Na pierwszy rzut oka, definicja podana przez Minutemana wydaje się rozsądna i dobrze określona, ale gdy się głębiej zastanowić... Zgodnie z tą definicją za horror uważa się film (grę) gdzie występują elementy nadprzyrodzone.
E-e. Horror to fantastyka grozy. Fantastyka -- bo występują tam elementy niezwykłe, niespotykane w realnym świecie.
Grozy -- bo są tu też elementy straszne, przerażające, związane z zagrożeniem (jeśli nie dla widza/czytelnika/gracza to z pewnością dla bohatera).
Taki np. Still Life (polska premiara już za 9 dni!) to wg mnie thriller (w wątku współczesnym mamy do czynienia z krwawą zagadką kryminalną, pozbawioną jednak elementów fantastyki), w którym jednak pojawiają się elementy horroru (wizje Gusa + sam fakt, że jest to spinoff/sequel horroru jakim była Post Mortem).
I believe whatever doesn't kill you simply makes you... stranger.
Awatar użytkownika
aegnor
Posty: 1133
Rejestracja: czw 05 maja 2005, 20:52
Lokalizacja: Tychy
Kontakt:

Post autor: aegnor »

Ja akurat jestem maniakiem filmowym (choć nie tego gatunku), więc nie odmówię sobie przyjemności wtrącenia swoich 3 groszy. Pomijając celowość "szufladkowania" zaproponowane kryterium "paranormalności" jest bardzo dobre, ale wymaga pewnego uściślenia. Otóż należy IMO zwracać uwagę na stopień nasycenia filmu takimi zjawiskami. Jeśli główna bohaterka miewa wizje, które naprowadzają ją na trop realnej i "zwyczajnej" zbrodni (Ukryta prtawda, Dotyk przeznaczenia), to nadal zaliczę film do thrillerów. Dlatego to kryterium IMO sprawdza się jako uzupełniające, podczas gdy kryterium podstawowym będzie zamiar twórcy wywowałania emocji o określonym natężeniu. Jeśli widz ma oglądać film w napięciu, ale nie w ciągłym niemalże strachu to będzie to thriller. Dlatego do thrillerów zaliczyłbym np. Adwokata diabła, Harry'ego Angela, W sieci zła a nawet Lśnienie.
Moje przygodówkowe granie czeka na wenę. Tymczasem zdarza mi się coś skrobnąć o klockach LEGO.
Awatar użytkownika
R4Zi3L
Posty: 20
Rejestracja: sob 15 paź 2005, 08:24
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: R4Zi3L »

aegnor pisze:Dlatego do thrillerów zaliczyłbym np. Adwokata diabła, Harry'ego Angela, W sieci zła a nawet Lśnienie.
I do tego to są bardzo dobre filmy wg mnie...
Ostatnio skończone: Maniac Mansion, Gobliiins
Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Post autor: tetelo »

jackowsky pisze:Dlaczego człowiek posiada nieodpartą pokusę szufladkowania wszystkiego?
No właśnie. Ja np. od kilku dni jestem w trakcie wielkiego jesiennego porządkowania zawartości moich pękających w szwach szuflad, szufladek, przepastnych szaf i tajemnych archiwów. Tak mnie naszło, że "szufladkuję" co popadnie!
I już.
Minuteman pisze:No cóż, można przyjąć strategię etymologiczną: horrorem będzie wtedy każdy film, który przeraża, thrillerem -- taki, który wywołuje niepokój, "ciarki"[...]
O - i tego bym się trzymała! Zwłaszcza że podobne rozróżnienie pojawia się w większości źródeł, także w Wikipedii, tyle że angielskiej, cyt.:"Thrillers emphasize nervous tension and anxiety. Thriller films are distinct from horror movies which emphasize fear(...)"
W haśle horror fiction piszą też, iż historycznie rzecz ujmując, dawniej literacki horror obligatoryjnie zawierał elementy paranormalne (niby nimi najłatwiej przestraszyć), ale począwszy od lat sześćdziesiątych XX w. terminem tym obejmuje się wszystko co makabryczne, chorobliwe, przerażające itd.

W tym momencie zrozumiałam, dlaczego tak trudno mi zaaprobować "definicję Minutemana". Przyjmując ją, musiałabym zaliczyć do horrorów wiele utworów (literackich, filmowych, gier), które bardzo cenię. A horror - powiedzmy to wprost - jest dla mnie słowem nacechowanym negatywnie, odbieram je jako określenie pogardliwe czy wręcz obraźliwe dla dzieła sztuki.
Skąd to się wzięło? Oczywiście w każdym gatunku są utwory lepsze i gorsze, klasa A i klasa B. Jednak śmiem twierdzić, że zdecydowana większość potworków filmowych czy literackich sprzedawanych lub reklamowanych jako horrory to bezwartościowe śmieci (IMHO klasa Z), pozbawione jakichkolwiek wartości artystycznych czy ideowych, po prostu "noc żywych trupów... 158", która ma straszyć i nic więcej.
aegnor pisze:Jeśli widz ma oglądać film w napięciu, ale nie w ciągłym niemalże strachu to będzie to thriller. Dlatego do thrillerów zaliczyłbym np. Adwokata diabła, Harry'ego Angela, W sieci zła a nawet Lśnienie.
Choć zgadzam się z aegnorem, to muszę przyznać rację Minutemanowi, że nasza definicja daleka jest od ideału ze względu na jej subiektywizm.
To, co aegnora jedynie "trzyma w napięciu" (Lśnienie), dla mnie jest najbardziej przerażającym filmem, jaki kiedykolwiek widziałam. Przepraszam: nie widziałam. Mimo wielu prób (ostatnio był kilkakrotnie pokazywany w tv) nigdy nie udało mi się obejrzeć go do końca. Po prostu nie daję rady. Na podstawie znanych mi fragmentów oceniam ten film jako arcydzieło, ale nie jestem w stanie wytrzymać jego napięcia. Zwykle gdy chłopczyk objeżdża korytarze hotelu i zatrzymuje się przed kolejnymi drzwiami - wychodzę, wyłączam, dziękuję za uwagę.
Dla mnie to jednak horror, tyle że... genialny.
elemeledudek
Posty: 775
Rejestracja: pn 21 lut 2005, 12:32
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: elemeledudek »

Jednak śmiem twierdzić, że zdecydowana większość potworków filmowych czy literackich sprzedawanych lub reklamowanych jako horrory to bezwartościowe śmieci (IMHO klasa Z), pozbawione jakichkolwiek wartości artystycznych czy ideowych, po prostu "noc żywych trupów... 158", która ma straszyć i nic więcej.
Wybacz, ale co ma robić więcej?? Czy naprawdę uważasz ,że każdy film musi nieść ze soba jakis głębszy przekaz?? W ten sposób patrząc to w innych rodzajach kinematografi też większośc dzieł jest kategori Z. Komedie mają śmieszyc i nic więcej. Romanse mają wyciskać łzy i nic więcej. Filmy wojenne maja pokazywać bezsens wojny i nic więcej.
Wiedze w tej wypowiedzi raczej twoje nastawienie pod tytułem "nie lubię i tyle" i ja to rozumiem.
Poza tym wielu ludzi w filmach "Swit żywych trupów" czy "Ziemia żywych trópów" doszukuje się inetigentnego wypunktowania przez reżysera negatywnych zachowań amerykanskiego społeczeństwa.

Co do teorii thillerów, to jak dla mnie w większości wypadków, są to filmy, które nie miały na tyle "jaj", aby pójść dalej w pokazywaniu pewnych rzeczy. Wtedy pewnie stałyby się horrorami, a ludzi o pogladach tetelo jest niestety sporo co spowodowałoby zepchnecia takiego obrzu na margines, a przeciez film z Al Pacino i Keanau Reevsem (Adwokat diabła) musi się dobrze sprzedać. Oczywiście nie chće powiedzieć, że takie podejści tym filmom szkodzi w moich oczach. NIe nie, wręcz przeciwnie, wymieniony Adwokat... czy Milczenie owiec to filmy bardzo dobre, ale aż strach pomyśleć jakimi mogły być fajnymi horrorami ;)
Obecnie gram: Tajne Akta 2 Puritas Cordis
Awatar użytkownika
tetelo
Posty: 1028
Rejestracja: czw 10 mar 2005, 12:35
Lokalizacja: Adrianopolis
Kontakt:

Post autor: tetelo »

No tak, ten moment musiał kiedyś nadejść. I tak mi się dość długo upiekło ;-)
elemeledudek pisze:Czy naprawdę uważasz ,że każdy film musi nieść ze soba jakis głębszy przekaz??
Naprawdę. Dla mnie musi. Choćby odrobinkę. Nie potrafię się bezmyślnie śmiać ani bezmyślnie płakać. A banie się to już w ogóle nie jest moja specjalność.
Filmy wojenne maja pokazywać bezsens wojny i nic więcej.
Jeśli - to już byłoby coś. Nawet bardzo dużo.
...ludzi o pogladach tetelo jest niestety sporo...
Co?! A ja myślałam, że jestem taka oryginalna!
(...) Adwokat... czy Milczenie owiec to filmy bardzo dobre, ale aż strach pomyśleć jakimi mogły być fajnymi horrorami ;)
Ty spryciarzu, specjalnie napisałeś "strach pomyśleć", żebym się musiała z tobą zgodzić ;-)

Tak naprawdę to mogę ci przyznać, że używając określenia "kategoria Z", wyrazilam swój stosunek emocjonalny do tematu. Ale ciebie wtedy tu nie było :gugu:
ODPOWIEDZ